A ryby głosu nie mają
Widok nie był ciekawy. Na brzegu leżało kilka zdechłych ryb a pozostałe poruszały się ospale pod taflą wody. Jak twierdzi Wiesław Ścibisz, mieszkaniec Jastrzębia, od dawna dokarmiający karpie, zawinili pracownicy oczyszczający staw. Jak te ryby mają przeżyć, skoro podczas prac wyrwano wszystkie rośliny, które dostarczały tlen? Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego co może spot-kać te stworzenia. Rozumiem, że musi być ładnie i czysto, ale należy robić to z głową. Codziennie zdycha kilka sztuk. Pozostałe pływają na bezdechu szukając powietrza nad taflą wody - mówi W. Ścibisz. Dodaje on także, że o sprawie poinformował strażników miejskich, jednak ich reakcja ograniczyła się do wygrabienia opadających do wody liś-ci. Długo szukali jakiegoś kierownika odpowiedzialnego za te sprawy. Niestety bezskutecznie. Minęło kilka dni i jak pan widzi zdechłych karpi na brzegu nie brakuje - kontynuuje mężczyzna. Na pewno w stawie jest ponad 50 sztuk japońców. Sam widziałem całe ławice - dorzucił przechodzący obok wodzisławianin. Jak twierdzi Tomasz Cichy, ichtiolog Gospodarstwa Rybnego „Wielikąt”, dobrym rozwiązaniem jest w tej sytuacji zastosowanie areatora - urządzenia, które za pomocą ruchu specjalnych łopatek powoduje poruszanie się wody i tym samym dostarcza tam tlen. Można by również wtłoczyć go z butli, jednak o tej porze roku nie zda to egzaminu. Jeżeli, podobnie jak w przedmiotowej sprawie, w zbiorniku nie ma przepływu wody i jest dość płytko, to jedynym wyjściem jest odłowienie ryb i przeniesienie ich w inne miejsce. Tak też ostatecznie się stało, jednak nie wiadomo dlaczego podjęto działania tak późno. Kazimierz Cichy, naczelnik Wydziału Ekologii wyjaśnia, że co roku ryby są odławiane i transportowane do zbiorników, znajdujących się na terenie Służb Komunalnych Miasta. Dodaje także, że sam w tym czasie był na urlopie i być może popełniono błąd. Jego zdaniem na brak tlenu wpływ mają także inne czynniki. Ryby szlachetne są bardzo delikatne i wymagają szczególnych warunków. Oczywiście podejmiemy konkretne działania, aby po zimie były one bardziej dogodne dla ryb. Zamierzamy dolać tam wody oraz zwrócić się do konserwatora zabytków (staw znajduje się na terenie zabytkowym - red.) o zgodę na wycięcie olszy samosiejek, które wyrosły na brzegach zbiornika. Opadające liście dostają się do wody i gnijąc pobierają niezbędny dla ryb tlen - wyjaśnia K. Cichy.
Rafał Jabłoński