Debiut z poślizgiem
Pełna sala pękała... ze śmiechu, a ona we właściwy sobie sposób opowiadała o szczegółach wydania pierwszej książki. Krystyna Nepomucka odwiedziła miejscową bibliotekę. Jak sama mówi, jest dziennikarką, która przy okazji napisała 21 książek.
Spotkania ze znanymi pisarzami w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej są już tradycją. Za każdym razem gromadzą uczniów miejscowych szkół, nauczycieli oraz miłośników twórczości popularnych pisarzy. Podobnie było i tym razem. Witając się ze słuchaczami, a właściwie z czytelnikami, K. Nepomucka przyznała, że jej podstawowym problemem jest nieśmiałość, jednak nikt z zebranych tego nie zauważał. Mówiła ona bardzo swobodnie, żartobliwie, i co najważniejsze, ciekawie. Tłumaczyła, że owa nieśmiałość pojawiła się wraz z feralnym przemówieniem jej autorstwa na pogrzebie kolegi z pracy - również dziennikarza. Wszystko było w porządku do chwili, kiedy podniosłam głowę i zobaczyłam ogromny tłum. Nie wytrzymałam napięcia i się pogubiłam. Nie wiedząc co zrobić, w imieniu nieboszczyka, życzyłam wszystkim dobrej zabawy - wspomina. Przyjaciele próbowali ją z tego wyleczyć organizując zaraz po wojnie pierwsze spotkanie autorskie w Olsztynie. Mimo tego, że nikt się nie pojawił, organizatorzy konsekwentnie powtarzali, że zadbają o frekwencję. Tak też się stało, jednak kiedy na twarzach ludzi zauważyłam przerażenie, a nawet złość, poinformowałam ich, że jeśli tylko chcą mogą opuścić salę. W momencie ruszyli wszyscy, wyskakiwali drzwiami i oknami. Potem okazało się, że na spotkanie ze mną zaciągnięto kobiety wracające z nabożeństwa w kościele, a mężczyzn przywleczono z baru. Powiedziano im, że będę mówić o podatku gruntowym - mówi K. Nepomucka. Znaczną części spotkania poświęciła ona swojemu pisarskiemu debiutowi. Przez kilka lat wszyscy zapewniali ją o jej talencie i świetnym warsztacie pisarskim, jednak książka ciągle się nie ukazywała. W pierwszym wydawnictwie kilkakrotnie kazano jej skracać tekst, z 700 stron maszynopisu do 250. Skończyło się na 70, bowiem zdecydowano, że wydawnictwo wyda tomik opowiadań. To było bardzo trudne, bowiem moje książki mają bardzo dużo dialogów, a każdy z bohaterów mówi właściwym sobie językiem. W tej sytuacji, kiedy wiedziałam, że książka się nie ukaże przekazała sprawę adwokatowi i wygrałam - wyjaśnia autorka „Precedensów”, bowiem właśnie taki tytuł tej pozycji zapisano w umowie. W kolejnym wydawnictwie była już mowa o „Ślepym zaułku”. Niestety i tym razem, mimo tego, że ustalono już cenę egzemplarza, książka się nie ukazała - wycofano ją z druku. Jak widać w kraju z wydaniem książki były spore problemy, dlatego też o talencie K. Nepomuckiej w pierwszej kolejności dowiedział się świat. „Małżeństwo niedoskonałe”, bo taki tytuł miała ta pozycja w ostatecznej wersji, publikowano w odcinkach w „Wiadomościach literackich” wydawanych za granicą. Mimo zakazów i gróźb władzy wysłała tam maszynopis, który w całości zaakceptowano. Wreszcie się udało. To był początek wielkiej kariery.
(raj)