Z największym rozmachem
Blisko pięćdziesięciu hodowców wzięło udział w Mszańskim Spotkaniu Miłośników i Hodowców Koni. Impreza odbyła się pod hasłem „Powrót do tradycji”.
Do Mszany zjechali miłośnicy tych pięknych zwierząt z Jastrzębia, Wodzisławia, Pszowa, Kornowaca, Skrzyszowa i Świerklan. Jak mówi Roman Tatarczyk, bez nich nie można mówić o tego typu wydarzeniach. Mimo tego, że obecnie wielu hodowców ma sporo pracy w polu, to odpowiedzieli na zaproszenie i stawili się niemalże w komplecie - podkreśla pomysłodawca imprezy. Pierwszym punktem spotkania był tradycyjny korowód. Piętnastu jeźdźców oraz tyle samo zaprzęgów konnych wyruszyło spod boiska miejscowego klubu piłkarskiego „Start”. Na trasie przejazdu hodowców pozdrawiali mieszkańcy, którzy rzadko mają okazję podziwiać wspaniale przygotowane i udekorowane konie. Główne atrakcje zorganizowano przy ul. Krótkiej w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 9. Tutaj odbyła się prezentacja zaprzęgów, krótkie gonitwy i pokazy. Organizatorzy nie zapomnieli także o zasłużonych hodowcach, którzy mimo sędziwego wieku, w dalszym ciągu kultywują konną tradycję. Pamiątkowy puchar odebrał Gerard Tatarczyk z Wodzisławia, Zbigniew Bartuś z Pszowa, natomiast Mszanę w tym zacnym towarzystwie reprezentował Adolf Matloch i Joachim Białecki. W podobny sposób podziękowano osobom, które w szczególny sposób przyczyniły się do organizacji tej imprezy. Puchar przyznano wójtowi, Jerzemu Grzegoszczykowi oraz dyrektorowi Wiejskiego Ośrodka Kultury i Rekreacji, Mirosławowi Szymankowi. Słowa podziękowania należą się wielu innym osobom, a także publiczności, która licznie przybyła podziwiać te piękne zwierzęta. Organizacja takich przedsięwzięć wymaga bardzo dużo pracy, ale wspólnie, jak widać, można bardzo dużo - podkreśla Roman Tatarczyk.
Gerard Tatarczyk, prowadzący tegoroczne spotkanie dodaje z kolei, że większość z prezentowanych koni to rasa śląska, którą sam wraz z kilkoma pracownikami sprowadzał w latach pięćdziesiątych z Zielonej Góry. Te zwierzęta wspaniale sprawdzają się na tym terenie. Nie tylko mogą być wykorzystane w polu, ale także w rekreacji, a nawet w sporcie. Oczywiście należy włożyć wiele wysiłku i umiejętności aby dostosować je do ruchu ulicznego - tłumaczy zapalony hodowca.
Warto dodać, że podobne spot-kania miłośników koni organizowano wcześniej w Krostoszowicach oraz przy okazji ubiegłorocznych dożynek w Wodzisławiu. Jak mówią ich uczestnicy, właśnie w Mszanie przygotowano je z największym rozmachem.
Gerard Tatarczyk, prowadzący tegoroczne spotkanie dodaje z kolei, że większość z prezentowanych koni to rasa śląska, którą sam wraz z kilkoma pracownikami sprowadzał w latach pięćdziesiątych z Zielonej Góry. Te zwierzęta wspaniale sprawdzają się na tym terenie. Nie tylko mogą być wykorzystane w polu, ale także w rekreacji, a nawet w sporcie. Oczywiście należy włożyć wiele wysiłku i umiejętności aby dostosować je do ruchu ulicznego - tłumaczy zapalony hodowca.
Warto dodać, że podobne spot-kania miłośników koni organizowano wcześniej w Krostoszowicach oraz przy okazji ubiegłorocznych dożynek w Wodzisławiu. Jak mówią ich uczestnicy, właśnie w Mszanie przygotowano je z największym rozmachem.
(raj)