Uciekła z kasą
Coroczne braki
Władze miasta podczas wakacji postanowiły sprawdzić wszystkie czułe miejsca, przez które przepływają pieniądze wodzisławskiej oświaty. Skontrolowano pod tym kątem siedemnaście przedszkoli. Tylko w Przedszkolu Publicznym nr 9 wykryto poważne nieprawidłowości. Pierwszym sygnałem alarmowym był wynik kontroli prowadzonej w przedszkolu przez pracowników Miejskiego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych. W tej sytuacji władze miasta zdecydowały o zaangażowaniu Biura Kontroli Wewnętrznej, które szczegółową kontrolę przeprowadziło od 27 do 29 września. Obejmowała ona okres od początku 2001 r. Okazało się, że pieniędzy wpłacanych przez rodziców w ramach czesnego było znacznie mniej niż tych wpływających do przedszkola z przeznaczeniem na wyżywienie.
Tak na przykład w styczniu 2001 r. brakowało 51 wpłat, a braki w ciągu całego roku wyniosły 18 tys. zł. Podobnie było rok później, gdzie brakowało 13,2 tys. zł, a w 2003 r. 16,4 tys. zł. Do czerwca tego roku braki finansowe sięgały 7 tys. zł. Warto dodać, że dziwnym trafem zniknęło kolejne ok. 10 tys. zł pochodzące z wrześniowych wpłat rodziców. Ogółem mówi się o kwocie 65 tys. zł, które rzekomo miała zagarnąć intendentka przedszkola Krystyna N.
Podejrzana zniknęła
Prezydent miasta zwrócił się do intendentki o dostarczenie brakujących dokumentów, jednak ta zniknęła. Jak mówi Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu, zaginięcie kobiety 23 września zgłosił jej maż. Czynności prowadzone przez funkcjonariuszy miały jedynie charakter poszukiwawczy. Odnaleziono ją 12 dni później w województwie małopolskim. Prokurator rejonowy Józef Pałka dodaje, że w związku z podejrzeniem kobiety o nadużycia finansowe, policja prowadzić będzie śledztwo. Jeśli zebrany materiał dowodowy będzie wystarczający, zostanie wobec niej zastosowany środek zapobiegawczy.
Zero tolerancji
Jak mówi wiceprezydent Wodzisławia Jan Serwotka, wykrycie sprawy było bardzo trudne z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że miasto rocznie dopłaca do każdego przedszkolaka ok. 5 tys. zł. Osoba odpowiedzialna za przekręt najwyraźniej pomyślała, że „drobne” braki będą niezauważalne. Tylko szczegółowa kontrola mogła to ustalić. Po drugie, wśród dokumentów kontrolerzy znaleźli kserokopie druków ścisłego zarachowania. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia ze zwykłym oszustwem, którego skala rodzi głębokie oburzenie. W grę wchodzi fałszowanie dokumentów i pieczątek. W związku z tym złożyłem do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. W tym miejscu chcę dobitnie podkreślić, że kontrole, zarówno rutynowe, jak i pozaplanowe są i będą prowadzone z maksymalną dokładnością i skrupulatnością. Nikt, kto dopuścił się jakichkolwiek przekrętów i oszustw nie może spać spokojnie. Każdy taki przypadek spotka się ze zdecydowaną i surową reakcją. Mam nadzieję, że będzie to także przestroga dla każdego, kto rozważa możliwość zasilenia swojego budżetu podobnymi sposobami. Jednocześnie chcę mocno zaakcentować, że podobne przypadki to margines w oświacie. Zdecydowana większość placówek i ich pracowników pracuje uczciwie i z godnym pochwały zaangażowaniem - mówi J. Serwotka.
Rafał Jabłoński