Związani związkami
Ile jest związków na kopalni „Rydułtowy-Anna” Ruch I i II? - siedemnaście. Ile jest związków w całej Kompanii Węglowej? - ponad dwieś-cie na osiemnaście kopalń. Ile miesięcznie kosztuje utrzymanie związkowców w kompanii? - 1 mln zł. Czemu służy rozdrobniony ruch związkowy? Po co tyle związków? - pytają górnicy z rydułtowskiej kopani.
Jeden ze związkowców Solidarności 80 wypada ze swojego biura na korytarz, żeby odpowiedzieć na pytanie dziennikarza. Jego kolega dyskretnie przymyka drzwi, które wcześniej były zamknięte na klucz. Nie da się ukryć, że w służbowym pomieszczeniu szykuje się impreza. W siedzibie Solidarności wszystkich wchodzących wita u progu spora grupka osób. Czy to sami działacze? W ZZG w Polsce przewodniczący i wiceprzewodniczący mają osobne gabinety. Jeden na drugim siedzą, po prostu żyją, jak lordy. Kto im dał takie prawo? Po co tyle tych związków na naszej kopalni - oburzają się górnicy z Rydułtów. Tak jak kiedyś związki były marzeniem w zakładach pracy, tak teraz stały się absurdalnym państwem w państwie. „Mafia” - ucina krótko jeden z rydułtowików. „Onkelgruba”
W sklepie spożywczym na drodze przy kopalni w Rydułtowach mieszkańcy otwarcie mówią, co myślą o kopalnianych związkach i o zatrudnieniu w zakładzie. Wie pani, jak się nazywa nasza kopalnia? „Onkelgruba”. Tam pracują sami swoi, wujkowie, ciotki, teściowie. Całymi rodzinami. Czy tak wolno, czy to jest zgodne z prawem? - nie wytrzymuje nerwowo jedna z kobiet, żona górnika. Podobnie oceniają związki. Że im nie jest wstyd tym związkowcom. Co oni robią, przecież to darmozjady i nic więcej, a pieniądze dostają takie, jakby normalnie pracowali - komentuje inna mieszkanka.
O związkach na kopalniach krążą już legendy i anegdoty. Mnożą się też afery. Nie tak dawno głośno było o zdarzeniu na kopalni Silesia, gdzie na jednym stanowisku zgłoszone były aż trzy osoby oddelegowane do pracy w związkach. Inna kopalniana organizacja przybrała radosną nazwę Młodość. Jednym z jej działaczy jest… emeryt.
Nic dziwnego, że górnicy mają tego dość. Kiedyś marzyli o związkach, które stawałyby w ich obronie. Obecnie są nieraz świadkami, jak reprezentujące ich organizacje same skaczą sobie do gardeł i kłócą się zawzięcie.
Jak grzyby po deszczu
W Polsce każdy może założyć związek. Wystarczy, że zbierze kilkuosobową grupkę, nada sobie nazwę i może zaczynać działalność. Pracodawca jest zobowiązany dać mu pomieszczenia i urządzenia techniczne niezbędne do wykonywania działalności związkowej w zakładzie pracy. Pracownik przeistacza się w związkowca, ale pobiera taką samą pensję, jak na swoim poprzednim stanowisku pracy (jest to średnia z trzech ostatnich miesięcy pracy zawodowej). Nic dziwnego, że przy tak korzystnych warunkach organizacje związkowe mnożą się, jak grzyby po deszczu. W osiemnastu kopalniach Kompanii Węglowej jest ponad dwieście związków. Ich miesięczne utrzymanie kosztuje pracodawcę 1 mln zł.
Iza Salamon