Ręce pełne światła
Jeszcze kilka lat temu medycyna naturalna zupełnie go nie interesowała. Do czasu aż zachorowała jego żona. Wtedy powiedział: ja cię wyleczę i słowa dotrzymał. Dzisiaj Grzegorz Kranc jest mistrzem reiki. Zajmuje się m.in. biomasażem i radiestezją.
Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś mi powiedział, że będę się zajmował medycyną naturalną, to bym chyba nie uwierzył - kręci głową Grzegorz Kranc z Rydułtów. Nieraz zaskakuje ludzi, kiedy nie pytając o nic, trafnie określa ich dolegliwości. Czy boli cię lędźwiowy odcinek kręgosłupa? To z powodu problemów materialnych - stwierdza. Z jego twarzy i ruchów emanuje spokój, o jaki trudno w dzisiejszych czasach. Jest uśmiechnięty, pogodny i pełen dobrej wiary. Niczego nie narzuca, o niczym nie przekonuje. Po prostu pomaga innym ludziom.
Niezwykła przemiana
A wszystko zaczęło się może siedem lat temu. Wtedy jeszcze nie traktował medycyny naturalnej poważnie. Śmiał się nawet z tego, chociaż wewnętrznie czuł, że coś go w tym pociąga. Tak było do czasu. Najpierw zachorowała jego mama. Lekarze stwierdzili u niej kamień w nerkach o średnicy 17 milimetrów. Miała pół roku czekać na operację. Ponieważ bardzo źle się czuła, szukała pomocy u bioenergoterapeuty. Pewnego razu wróciła z zabiegu i ku zdumieniu całej rodziny „urodziła” kamień. Weszła do mieszkania, rzuciła w przedpokoju torby i pobiegła do toalety. To był cud, wszyscy płakaliśmy ze szczęścia - wspomina Grzegorz.
Niebawem zachorowała także jego żona i po jakimś czasie również zwróciła się o pomoc do tego samego terapeuty. Tym razem jednak jego zabiegi nie skutkowały. Młoda kobieta zniechęciła się. Powiedziałem jej: Sabina, nic się nie martw, ja cię wyleczę - wspomina Grzegorz Kranc. Zupełnie jednak nie wiedział, od czego zacząć. Mama poradziła mi, żebym spróbował najpierw z prostym wahadłem, czyli z obrączką zawieszoną na nitce. No i spróbowałem. W moich rękach kręciło się jak szalone, a kiedy brały go po kolei do ręki matka i żona, ledwo co się ruszało - wspomina Grzegorz Kranc.
Z zawodu jest elektromonterem górnictwa. Pracuje jako dyspozytor w Zakładzie Wzbogacania Odpadów Poflotacyjnych w Czerwionce-Leszczynach. W niezwykły sposób połączył pracę zawodową z pasją pogłębiania wiedzy duchowej. Ludzie różnie reagowali. Niektórzy się dziwili, inni trochę pożartowali za plecami, ale w sumie akceptowali niezwykłą przemianę. Na spotkaniu klasowym ze szkoły podstawowej wszyscy byli najpierw trochę zaskoczeni tym, czym się zajmuję. Dziwili się, pytali, potem kilku kolegów i koleżanek prosiło o nastawienie kręgosłupa czy o masaż - mówi Grzegorz.
Spokój i harmonia
Dzisiaj Grzegorz Kranc jest mistrzem reiki, specjalistą biomasażu. Potrafi wyczuć na odległość energię osoby, zajmuje się też leczeniem minerałami. Jest przekonany o potężnej mocy kolorowych kamieni. Trzeba je indywidualnie dobrać i pamiętać o ich oczyszczaniu w wodzie z solą lub pod wodą bieżącą. Nie należy ich wycierać, ale suszyć na słońcu - objaśnia. Dodaje, że biomasaż opiera się na subtelnym dotyku i głaskaniu połączonym z jednoczesnym przekazywaniem energii. Taki dotyk odpręża i uspokaja, dociera aż do głębi duszy. Odblokowuje stłumione emocje, oczyszcza, relaksuje i harmonizuje cały organizm.
Grzegorz Kranc nieustannie wzbogaca swoją wiedzę i umiejętności. Ukończył wiele kursów, sporo czyta. Jest członkiem Stowarzyszenia Radiestetów Polskich w Radlinie. Często bierze udział w organizowanych dniach promocji zdrowia. Wygłasza też prelekcje na temat energoterapii oraz biomasażu. Współpracuje również z Ośrodkiem Psychoedukacji „Homosum” w Rybniku. Żona Sabina wspiera męża w jego zainteresowaniach. Krancowie mają trzy córeczki: Natalię, Kingę i Julię.
Iza Salamon