Dworzec grozy
Miejscowy dworzec jest kulą u nogi samego właściciela czyli PKP oraz władz miasta. Co rusz w zdemolowanych pomieszczeniach dzieją się „dantejskie” sceny i nikt nie jest w stanie temu zaradzić.
Mieszkańcy narzekają głównie na bezdomnych, przebywających tutaj nie tylko w czasie zimy. Niestety, zaczepiają nie tylko pasażerów pociągów, ale także moich uczniów. Ktoś powinien się tym zająć – mówi Krzysztof Konderla, który w budynkach PKP prowadzi szkołę językową. Zachowaniem bezdomnych oburzone są także kasjerki. Z nimi tutaj nie można wytrzymać. Każdy kto wejdzie na dworzec zostanie odrzucony odorem, który się tutaj unosi – relacjonują.
PKP uważa, że sprawą powinny się zająć głównie władze miasta. Uważamy że współodpowiedzialność za stan jakości dworca ponoszą także władze, dlatego chcemy by Straż Miejska była regularnie na miejscu. W tym przypadku to bezdomni są głównym źródłem zaczepek i uwag pasażerów. Problem jest szczególnie dokuczliwy zimą – mówi Michał Wrzosek rzecznik prasowy PKP.
Kolej ma swoje służby ochrony mienia SOK i nie widzę powodów, dla których ktoś miałby je wyręczać w utrzymywaniu porządku na obszarze dworca – ripostuje Leszek Nowakowski rzecznik prasowy UM w Wodzisławiu. Oczywiście jeżeli mieszkańcy dzwonią do Straży Miejskiej, na każdy sygnał reagujemy i patrole są tam wysyłane. Trudno obarczać współodpowiedzialnością za stan dworca PKP władze samorządowe. Dworzec należy do PKP i Miasto nie może ingerować w cudzą własność. Problem bezdomnych nie ogranicza się jedynie do zimy. Byłem tam ostatnio w towarzystwie dziennikarzy i osobiście widziałem, jak wygląda dworzec wiosną. Pomimo ciepła panującego na zewnątrz w poczekalni spało kilka osób bezdomnych, a estetyka miejsca najdelikatniej mówiąc pozostawiała wiele do życzenia. Funkcjonariusze bywają na dworcu i informują bezdomnych o możliwości skorzystania z miejskiej noclegowni, która działa w okresie zimowym. Problem nie sprowadza się zatem do braku noclegowni w mieście. Dodam, że nie było jeszcze przypadku odmowy przyjęcia kogoś z powodu braku miejsca. Trudno też oczekiwać, że miasto oddeleguje do całodobowego czuwania na dworcu strażników miejskich, skoro zadanie to spoczywa raczej na PKP – dodaje rzecznik wodzisławskiego magistratu.
Rafał Jabłoński