Kochajmy kaktusy!
Miliczkowie zakochali się w kaktusach od pierwszego wejrzenia, kiedy zobaczyli je ponad dwadzieścia lat temu na wystawie w jakiejś kwiaciarni nad morzem. Dzisiaj hodują ich setki, a kolczaści przyjaciele odwzajemniają to uczucie kwitnąc najpiękniej, jak tylko potrafią.
Niełatwo jest kochać kaktusy. Po pierwsze: mają kolce i ranią boleśnie, jeśli się z nimi obchodzi byle jak. Po drugie: wymagają starannej opieki i nieziemskiej cierpliwości. Na kwiaty niektórych odmian trzeba czekać aż czterdzieści lat! Poza tym kaktusy bywają obrażalskie i uparte. Coś im się nie spodoba i koniec. Odchodzą.
Gizela i Jan Miliczkowie z Rydułtów wiedzą jednak, że pod kolcami i grubą skórą tych roślin kryje się ich wrażliwa natura. Dlatego postępują z nimi delikatnie, z uczuciem. W zamian za to kaktusy kwitną im na wiosnę, jak szalone. Latem są oryginalną ozdobą ogródka. Przez chwilę w rydułtowskim ogrodzie można się poczuć, jak w Meksyku. A wszystko to dzięki pracy hodowców, którzy każdą wolną chwilę poświęcają swojej pasji.
Zamiast kosmetyków
Pani Gizela mówi, że ogród to jej świat. Woli kupić nową roślinę, niż kosmetyki, spódnicę czy buty. Jedni wydają pieniądze na ubrania, inni na alkohol, jeszcze inni pasjonują się gołębiami, a my wolimy kwiaty - wyjaśnia krótko.
Z wykształcenia jest nauczycielem wychowania przedszkolnego, ale od dawna nie pracuje zawodowo. Zainteresowania ogrodnicze odziedziczyła prawdopodobnie po swoim tacie, który prowadził ogródek i malutką szklarnię. Sadził też róże. Kiedy pani Gizela pracowała jeszcze w przedszkolu, zawsze miała najbardziej ukwieconą salę. A teraz biegam po ogródku. To jest moja pasja - mówi o sobie żartobliwie pani Gizela. Jej dziełem są długie alejki przebiśniegów, tulipanów i żonkili, oryginalne klomby i kompozycje z kamieni.
Pan Janek pracuje na kopalni Rydułtowy. Również żartuje mówiąc, że zajmuje tam najwyższe stanowisko, bo jest maszynistą wyciągowym na wieży. Oboje najbardziej się cieszą, kiedy mogą pojechać kupić coś nowego do ogrodu. Marzą też o większej szklarni. Póki co, w obecnej mieści się kilkaset roślin. Są to głównie kaktusy oraz inne sukulenty. Nie brakuje także innych roślin, które tutaj zimowały. Lada dzień sporo okazów znajdzie swoje miejsce w ogrodzie.
Jak członkowie rodziny
Oboje mają rękę do kwiatów. A wszystko zaczęło się ponad dwadzieścia lat temu, jeszcze przed ślubem. Byli młodzi, pojechali na wczasy nad morze. Tam, na wystawie w kwiaciarni zobaczyli kaktusy. Przywieźli ze sobą całą skrzynkę. To był początek pasji. Zaczęli jeździć na wystawy roślin. Na jednej z nich poznali Józefa Gołąbka, hodowcę kaktusów z Mysłowic. Nawiązali bliższą znajomość, odwiedzali się. Starszy pasjonat chętnie dzielił się swoimi doświadczeniami i wiedzą, a zbiór roślin Jana i Gizeli Milczków powiększał się stopniowo. Nie były to same kaktusy, ale także inne gatunki. Dzisiaj najstarsze okazy traktowane są jak członkowie rodziny. Należy do nich okazała jukka, która nie mieści się już w żadnym pokoju, więc gospodarze wygospodarowali dla niej pomieszczenie gospodarcze. Byli już nawet chętni, żeby ją zabrać. No ale jak mamy oddać komuś coś tak nam bliskiego? Ta jukka jest z nami od tylu lat – mówi pan Janek.
Miliczkowie chętnie uczestniczą w wystawach. Najczęściej prezentują swoje kaktusy. W swojej hodowli mają tak dużo gatunków, że nie sposób je wszystkie wymienić. Największą dumą pana Janka jest Abromeitiella chloranta - prawdziwa rzadkość, a także wilczomlecz Euphorbia grandicornis. Rydułtowscy pasjonaci od kilku lat należą do Rybnickiego Klubu Miłośników Kwiatów, który obecnie prowadzi Roman Widerski. Jan Miliczek zajmuje się redagowaniem klubowego pisemka.
Sezon kaktusiarski zaczyna się, w zależności od pogody, w maju. Tak więc lada dzień niektóre kaktusy opuszczą szklarnię rydułtowskich pasjonatów i zostaną przeniesione do ogrodu. Już teraz kolczaste piękności szykują się do kwitnienia. Na Chamaecereus silvestri już pojawiły się pączki. W ubiegłym roku ten kaktus miał 130 kwiatów!
Od niedawna hoduję też opuncje mrozoodporne. Roślinki te mam w kolekcji od kilkunastu lat, ale z powodu braku stanowiska dla nich do ubiegłego roku trzymałem je w doniczkach. W zeszłym roku przygotowałem takie stanowisko i wysadziłem je. Śniegu ostatniej zimy było sporo i wszystkie bardzo dobrze przezimowały. Mamy nadzieję zobaczyć w tym roku ich pierwsze kwiaty, a kwitną pięknie - mówi o swoich kaktusach Jan Miliczek.
Iza Salamon