Numer: 15 (272)
Data wydania: 12.04.05
Stypendialny knot
Samorządowcy są oburzeni sposobem wprowadzenia stypendiów na wyrównywanie szans edukacyjnych młodzieży. Nowelizacja ustawy o systemie oświaty została wprowadzona z początkiem stycznia a ogłoszona 29 grudnia 2004 r. Nałożyła ona na samorządy obowiązek wypłacania stypendiów szkolnych, ale z budżetu państwa nie przekazano na ten cel wystarczających środków finansowych. Protest w tej sprawie wystosował Związek Miast Polskich.
Jestem oburzony takim traktowaniem samorządu – mówił podczas niedawnej sesji wójt Lubomi Czesław Burek. Nakłada się na nas zadania nie przekazując na ten cel wystarczających pieniędzy. Niech już jak najszybciej odbędą się wybory, bo nie wiadomo co jeszcze uchwali obecny Sejm. Nie dostaliśmy nawet tyle pieniędzy, żeby wypłacić stypendia w najniższej wysokości.
Przewidujemy, że może być około 100 wniosków o stypendia – tłumaczyła Ewa Ciuberek, dyrektor Gminnego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych. Na wykonanie tego zadania zabraknie około 10 tys. zł. W Warszawie stwierdzono, że jak gmina nie będzie miała pieniędzy, to nie wypłaci stypendiów. Jak to wytłumaczyć ludziom, którzy spełniają ustawowe kryteria i nie dostaną stypendiów? Jest to kolejny knot prawny.
Radny Roman Bizoń, przewodniczący Komisji Oświaty stwierdził, że Związek Miast Polskich już zaprotestował przeciwko sposobowi wprowadzenia tej ustawy. Zabroniono zlecenia wypłacania stypendiów Ośrodkowi Pomocy Społecznej a nie uwzględniono kosztów administracyjnych.
Również podczas sesji Rady Miejskiej w Radlinie podczas dyskusji nad regulaminem przyznawania stypendiów radni oburzali się na postępowanie rządu.
Burza związana ze stypendiami dopiero się rozpocznie – stwierdziła burmistrz Barbara Magiera. Pieniędzy przyznanych przez ministerstwo wystarczy zaledwie na 60 stypendiów i to w najniższej wysokości a złożono już 150 wniosków.
Budżet miasta będzie musiał dołożyć około 70 tys. zł. Ustawa przewiduje, że najniższe stypendium może wynosić 44,80 zł a najwyższe 112 zł. Można je zwiększyć o 10% w związku z występowaniem w rodzinie takich okoliczności jak bezrobocie, niepełnosprawność, wielodzietność, alkoholizm, narkomania czy niewydolność wychowawcza, ale nie więcej niż o 30%. W Radlinie radni postanowili, że stypendia mogą być podwyższane najwyżej o 10%, aby pieniędzy starczyło dla jak największej liczby uczniów.
Zadanie wypłacania stypendiów zostało na nas nałożone już po uchwaleniu budżetu – wyjaśnia Józef Pękała wójt Godowa. W naszej sytuacji, gdy budżet jest niedomknięty nie ma możliwości finansowania stypendiów ze środków własnych. Otrzymamy na ten cel 22 tys. zł z budżetu państwa, jest to zaledwie 20 % potrzeb. Po zebraniu wniosków będziemy występować do państwa o przekazanie wystarczających środków na ten cel. Nie wiemy jeszcze ile wniosków zostanie złożonych, ale mamy rozeznanie sytuacji mieszkańców gminy. Samorządom cały czas próbuje się przekazać najbardziej niewygodne sprawy, za tym powinny iść jednak odpowiednie środki. Tymczasem rząd nie traktuje samorządów w sposób partnerski.
W Gorzycach szacuje się, że mieszkańcy mogą złożyć nawet 800 wniosków o takie stypendia. Z budżetu państwa gmina otrzyma na ten cel 68 tys. zł, potrzeba byłoby natomiast kilkakrotnie więcej.
Budżet został już uchwalony, pieniądze na tegoroczne wydatki podzielone – mówi wójt Krystyna Durczok. Zostaliśmy postawieni pod murem. Nie dość, że brakuje na wypłatę stypendiów, to nie przewidziano środków na zapewnienie obsługi administracyjnej. A przecież te wnioski trzeba zebrać, ocenić, wydać decyzje o przyznaniu stypendiów i rozliczyć wydane pieniądze. Ustawa przewiduje tylko w wyjątkowych przypadkach wypłacanie gotówki. Rodzice muszą przedstawić rachunki na wydatki poniesione na kształcenie – zakup książek, programów komputerowych, kursy czy korepetycje. Rozliczenie wymagać będzie więc pracy administracyjnej, którą ktoś musi wykonać. Wnioski o stypendia będą przyjmowane przez Gminny Zespół Obsługi Finansowej, dyrektor została upoważniona do wydawania decyzji o przyznawaniu tej pomocy.
(jak)