Szlakiem przemytników
Wyjątkowy charakter miały kolejne warsztaty w ramach „Polsko-czeskich projektów turystycznych”. Uczestnicy mogli zapoznać się z niektórymi atrakcjami turystycznymi gminy Gorzyce. Niezwykłych wrażeń dostarczyła zwłaszcza wspinaczka na ponadtrzydziestometrową wieżę kościoła w Rogowie.
Autokar z uczestnikami warsztatów wyruszył spod Urzędu Gminy w Gorzycach do Rogowa. Pierwszym punktem tej niecodziennej wycieczki była wieża kościoła w Rogowie. Jednym z pomysłów na rozwijanie turystyki w gminie Gorzyce jest udostępnienie kościelnej wieży dla zwiedzających. Stanowiłaby ona atrakcyjny punkt widokowy na dolinę nadodrzańską – od Zaolzia po Racibórz.
Po trzeszczących schodach
Obecnie wieża nie jest dostępna dla publiczności. Na jej szczycie znajduje się co prawda taras widokowy, ale zwiedzanie nie jest możliwe. Konieczne byłoby wykonanie nowych schodów, by panoramą z rogowskiej wieży mogli zachwycać się turyści. Po przyjeździe do Rogowa kilkudziesięcioosobowa grupa uczestników warsztatów z Polski i Czech staje pod kościelną wieżą. Architektonicznym kształtem na pewno budowla nie zachwyca, ale jej wysokość może imponować. Wieża stojąca na rogowskim wzgórzu góruje nad całą okolicą.
Wspinamy się po schodach na kolejne platformy. Na niższych poziomach nie sprawia to większych problemów i grupa szybko wchodzi coraz wyżej. Potem jednak drewniane schody stają się coraz bardziej strome. Czasami chwieją się i skrzypią. Im wyżej, tym platformy stają się mniej obszerne. Uczestnicy dzielą się na kilkuosobowe grupki. Kolejny poziom można osiągnąć dopiero, gdy opuszczą go poprzednicy – kto wie czy schody wytrzymają zwiększone obciążenie. Tuż przed osiągnięciem tarasu widokowego, po pokonaniu stromych schodów, trzeba przecisnąć się przez ciasny otwór. Z torbą na ramieniu czy plecakiem jest to niemożliwe. Najpierw więc na drewnianej platformie lądują podręczne bagaże, potem przez otwór przeciskają się ich właściciele. Pogoda jest ładna, świeci słońce, tak więc z tarasu roztacza się piękny widok. Na południu można zobaczyć miejscowości Zaolzia, wzrok przyciągają zwłaszcza kominy elektrowni w Dziećmorowicach na tle beskidzkich szczytów. Po przeciwnej stronie jak na dłoni widać stawy Wielikąt, pożwirowe wyrobiska w rejonie polderu Buków, hałdy w Bukowie, Pszowie i Rydułtowach. Widokami możnaby zachwycać się długo, ale na tej wysokości wieje dość silny wiatr i chłód nakazuje schronić się w ścianach wieży. Dopiero schodząc na dół zwraca się większą uwagę na kościelne dzwony, które akurat wybijają godzinę czwartą po południu. Gdy jesteśmy na dole okazuje się, że nie wszyscy uczestnicy warsztatów zdecydowali się wejść na wieżę, część pozostała w kościele.
Ostoja ptactwa
Teraz jedziemy do Bluszczowa na wały polderu Buków – zapowiada w autokarze Wacław Wrana z Urzędu Gminy Gorzyce. Zobaczymy miejsce, gdzie ma być ustawiona platforma widokowa dla miłośników oglądania ptaków.
Przejeżdżamy obok wzgórza, na którym stoi zabytkowa figura św. Jana Nepomucena, przy wyjeździe z Bluszczowa Wacław Wrana zwraca uwagę na kapliczkę, przeniesioną z nieistniejącej już wsi Kamień. Miejscowość ta znalazła się w granicach polderu Buków.
Z miejsca wybranego na wybudowanie platformy widokowej można obserwować około 100 gatunków ptaków – tłumaczył na wałach polderu Grzegorz Chlebik, lokalny miłośnik przyrody.Szczególnie cenny dla ornitologów jest podróżniczek, bliski krewniak słowika. Od kilku lat zwiększa się liczebność tego gatunku na terenie polderu, przenosi się on ze stawów wielikąckich. Polder Buków może stać się ostoją tego gatunku.
Po zejściu z wałów polderu jedziemy do Olzy. Wacław Wrana pokazuje widoczną z okien autokaru Winną Górę między Bluszczowem a Rogowem. Nazwa ta świadczy, że kiedyś uprawiano tu winorośl. Jeden z pomysłów na ożywienie turystyczne gminy Gorzyce przewiduje właśnie podjęcie próby założenia winnic na południowych stokach wzgórz między Bluszczowem a Gorzyczkami. Wyrób lokalnych win mógłby być atrakcją dla turystów.
Na moście Awinion
Autokar wjeżdża na drogę krajową Gliwice-Chałupki i chwilę potem ją opuszcza. Przeciskając się pod wybudowanym kilka lat temu nowym mostem na Odrze dowozi nas pod wał przeciwpowodziowy. Wąską ścieżką między zaroślami zmierzamy w kierunku wideł Odry i Olzy. Niedaleko przebiega kilka saren, które szybko znikają. Podczas krótkiego spaceru brzegiem Odry można zauważyć ślady po podniesionym poziomie wód sprzed kilku tygodni, gdy gwałtownie topniały śniegi. Specyficzny zapach ryb i krzyki wodnego ptactwa sprawiają, że można się poczuć jak nad morzem. Docieramy do miejsca, gdzie ma powstać kolejna atrakcja dla turystów – pomost obserwacyjny nazwany „mostem Awinion”. Umożliwiałby on w przyszłości oglądanie niezwykłego widoku, jakim jest ujście Olzy do Odry i obserwowanie rzadkich gatunków ptaków, które mają siedliska w wysokich nadrzecznych skarpach.
Autokar wiezie nas przez wieś Olza, przejeżdżamy obok lokalnego przejścia granicznego między Polską a Czechami. Ma ono swoją specyfikę - wyznaczono je w miejscu brodu na rzece. Atrakcją turystyczną mogą być wycieczki „Szlakiem przemytników” – przez Olzę dawniej szmuglowano m.in. konie. Niedługo potem mijamy zabytkową kapliczkę, która została odnowiona po powodzi w 1997 r. Na ścianach zaznaczono poziom wód podczas kolejnych kataklizmów. Z Olzy jedziemy wijącą się przez pola drogą do Uchylska i Gorzyc. Tędy wiedzie w malowniczym terenie pierwsza trasa rowerowa powiatu wodzisławskiego. Koniec tej niezwykłej wycieczki wyznaczono na terenie Pikniku Country w Szwajcarii Czyżowickiej.
Podczas poprzednich spotkań warsztatowych dużo zrobiono dla skonkretyzowania planów rozwoju turystyki, ale uznałem, że konieczne jest skonfrontowanie tego o czym mówimy w terenie – tłumaczy Wacław Wrana. Uczestnicy warsztatów, pracując nad projektami, powinni wiedzieć jak to wygląda w rzeczywistości. Myślę, że udało nam się przekonać ich, że mamy potencjał w rozwoju turystyki. Myślę, że efekty są nawet większe od tego co wypracowaliśmy na poprzednich spotkaniach roboczych. Nasi czescy partnerzy chcą się łączyć z nami w realizowaniu wielu pomysłów. Józef Toboła z gminy Lutynia Dolna podchwycił nasz pomysł rozwoju turystyki wodnej na akwenach w rejonie doliny nadodrzańskiej nazwany „Wenecją północnomorawską”. Oprócz kultury i sportu turystyka jest dobrą kanwą współpracy pomiędzy naszymi przygranicznymi gminami a może nawet lepszą niż inne dziedziny.
Marek Jakubiak