Stomatolgia estetyczna Białe zęby w 40 minut i ładny zgryz
W dzisiejszym dodatku postanowiliśmy przybliżyć naszym czytelnikom zakład Stomatologii Estetycznej cieszący się uznaną pozycją na rynku stomatologii i estetycznego wyglądu
– Pani firma wydaje się być dokładnie zaprojektowaną i przemyślaną od początku do końca: logo, nazwa, estetyczne wnętrze i miła recepcjonistka. Nie wystarcza już sam fotel dentystyczny i tytuł dentysty?
– Osoba wykonująca zawód estetyczny musi sama być wyczulona na szczegóły, piękno, proporcje. Miejsce, gdzie zmienia się uśmiech pacjenta musi to potwierdzać. Stąd przestronne wnętrze, łagodne kolory, określony styl i specjalnie dobrany personel, który myśli i czuje podobnie jak ja. Tylko wtedy pacjent ufa swojemu lekarzowi, gdy jest prawdziwy i robi to co jest jego pasją.
– Co kryje się więc pod nazwą Stomatologia Estetyczna?
– Sygnalizuje przede wszystkim kompleksowe spojrzenie na pacjenta. Zanim zostałam ortodontą, kilka lat zajmowałam się stomatologią i protetyką. Rolą lekarza nie jest tylko leczyć, ale i kształtować świadomość i mentalność zdrowotną. Pacjenci trafiający do placówki są więc dokładnie badani, zapoznają się ze stanem zębów, przyzębia, stawu skroniowo – żuchwowego i zgryzu. Jeżeli chcą, lekarz może im to potwierdzić kamerą wewnątrzustną aby mogli obejrzeć obraz na monitorze. Następnie zapoznają się z planem leczenia i czasem jego trwania. Najczęściej zaczynamy od usuwania złogów, kamienia skalerem dźwiękowym, gdyż jest dużo przyjemniejszy od ultradźwiękowego. Wtedy można zacząć leczyć, później protezować czy założyć aparat ortodontyczny. I to wszystko można u nas uzyskać. Pacjent jest nieświadomy, dlatego pole naszego widzenia nie może ograniczyć się do przysłowiowej „dziury w zębie”, z którą się zgłasza.
– Czy pacjenci są wymagający?
– Ci pacjenci, z którymi się spotykam, to segment ludzi wiedzących ile znaczy dziś zdrowy, biały uśmiech. To dziś przepustka. To już wymóg dla osób na stanowiskach, pracujących z ludźmi. To wizytówka naszej higieny, kultury i statusu. Pacjenci dziś nie decydują się na tanie, prowizoryczne rozwiązania protetyczne. Dla nich to inwestycja, nie koszt. Nie chcą protez na klamerkach i ciemniejących koron. Dziś chcą licówki, protezy na zatrzaskach czy korony pełnoceramiczne. I to im dajemy. Dzięki temu czują się pewniej. Wiedza i wykształcenie była zawsze w cenie, tak jak dziś, ale dziś do tego dochodzi estetyczny uśmiech.
– Pani domeną jest ortodoncja. Jak szeroki jest zakres Pani usług, jaka rozbieżność wieku pacjentów?
– Ortodoncja w Polsce przeżyła przed kilkoma laty prawdziwą rewolucję, gdy zaczęliśmy pracować aparatami stałymi. Cała moja praktyka w 90% opiera się na ich stosowaniu, bo to aparat dający precyzyjne możliwości ustawienia zębów. Jest ich kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt modeli. To tak jak marki samochodów: są proste, metalowe, kosmetyczne, z kryształu, szafiru, porcelany, bardziej skomplikowane, np. system bezligaturowy DAMON – od kilku lat istniejący na świecie, który działa szybciej, delikatniej, może ustawić zęby i jednocześnie rozbudować słabo rozwiniętą szczękę. System ten stosuję już w swojej praktyce od półtorej roku. Daje on świetne efekty, jest bardzo wygodny dla pacjentów, zwłaszcza tych, którzy mieszkają za granicą, gdyż wizyty są co 3-4 miesiące. Rodzaj aparatu jest zawsze indywidualnie dobierany do wady, wieku i wymogów pacjenta. Każde leczenie poprzedza analiza zdjęć pantomograficznych i cefalometrycznych, modeli i fotografii. Fotografii, gdyż leczenie, wracając do estetyki i całościowego spojrzenia na pacjenta, to nie tylko ładne ustawienie zębów, ale też zmiana profilu, czym można zamaskować wydatny nos lub poprawić wygląd ust. Jeżeli chodzi o wiek moich pacjentów, to rozpiętość jest dość duża. Kiedyś zgryz korygowały tylko dzieci „wyciąganymi” aparatami. Dziś wiadomo, że są one skuteczne u 15% polskiej populacji. Jestem zwolenniczką „amerykańskiej” szkoły leczenia, która nie lubi usuwania zębów. Dzięki aparatom ortopedycznym powodującym rozbudowę kości jest to możliwe w większości przypadków. Aparaty chętnie nosi dziś młodzież i dorośli, którzy nadrabiają stracony czas, gdyż kiedyś nie mieli takich możliwości. Pacjenci w wieku dojrzałym prostują zęby albo przygotowuję ich do lepszego protezowania – np. zamykając duże szpary między zębami. Często jest tak, że leczę dzieci, a później rodziców. Nie każdą wadę należy zacząć leczyć bardzo wcześnie, ale w razie wątpliwości należy odwiedzić specjalistę, aby ocenił wadę, określił czas, w którym najlepiej i najkrócej można ją wyleczyć. To też ważna wizyta, zanim usuniemy jakiekolwiek zęby mleczne.
– Dziś u Pani w poczekalni rzeczywiście spotkałem pacjentów w różnym wieku i z różnych miejscowości, nie tylko z Wodzisławia. Byli np. z Raciborza.
– Najlepszą reklamą jest zadowolony pacjent, to on przyprowadza następnego. Rzeczywiście z Raciborza mam wielu pacjentów, oni w większości znają się między sobą, więc nie zawsze mama jeździ na wizytę, bo dzieci zabiera koleżanka lub znajomi, a później się wymieniają. Bywa tak, że poznają się tutaj w poczekalni i zaprzyjaźniają. Są bardzo sympatyczni i łączą mnie z nimi prawie familiarne stosunki. Ale trzeba pamiętać, że ortodoncja ma inny zasięg niż stomatologia. Nasi wodzisławianie realizują się zawodowo w Rzymie, Londynie, Lizbonie, ale leczą się tutaj, bo jest taniej. Dlatego przekrój moich pacjentów jest bardzo różnorodny terytorialnie.
– Te najnowsze metody leczenia ortodontycznego i nowości w stomatologii sugerują, że cały czas musi się Pani uczyć?
– Dokształcam się nie tylko ja, ale cały zespół. Inwestuję w szkolenia wszystkich pracowników, bo tylko to jest gwarancją bardzo dobrych usług. Każde z nas kilka razy w roku odbywa specjalistyczne szkolenia, kursy naukowe, potwierdzone certyfikatami. Leczeniem i protetyką zajmuje się lek. stom. Adam Romaniuk-Demonchaux. To świetny lekarz o dużym talencie, ma swoich wielbicieli i bardzo dobrze nam się współpracuje od samego początku. Kształcą się też asystentki, które nie są już tzw. pomocami dentystycznymi, ale samodzielnymi, fachowymi asystentkami, uczestniczącymi w zabiegach. Ze mną w ortodoncji pracuje Ewelina Piotrowska, z wykształcenia technik dentystyczny, która woli pracę w ortodoncji, jest moją „prawa ręką”, lubi pracować z pacjentami zresztą z wzajemnością. W stomatologii asystuje Agnieszka Kolus, która oprócz tego, że jest wykwalifikowaną asystentką stomatologa, studiuje administrację. Lubi swoją pracę i powierzoną jej odpowiedzialność. Kształcenie nie omija też recepcjonistki, Sylwii Wrońskiej, absolwentki na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi, osoby o podzielnej uwadze i miłym podejściu , gdyż pacjent jest ważny od wejścia do poczekalni.
– A jaką NOWOŚĆ w swojej praktyce zaproponuje nam Pani na nadchodzące lato?
– To świetne pytanie! Ostatnio Stomatologia Estetyczna wzbogaciła się o „Biały uśmiech w 40 minut”. To za sprawą firmy Beyond, która dała nam wyłączność na stosowanie tej metody w tym rejonie. Jest to lampa, dzięki której tak wielu Amerykanów ma białe zęby. To obecnie najszybsza, najbezpieczniejsza i najskuteczniejsza metoda na rynku. Jest świetna kiedy nie mamy czasu. Na przykład przed ślubem, rodzice przed komunią, weselem. Cudownie będzie mi wzbogacała efekty po leczeniu ortodontycznym. I dla wszystkich młodych, opalonych na wakacjach. Dlatego, do pierwszego dnia lata – promocja. Zabieg będzie wykonywany za 50% ceny.
– Do niedawna przyjmowała Pani w dwóch miejscach. Przy ul. 26 Marca 164 i na Zamkowej. Teraz skoncentrowała się Pani na pracy tylko w Stomatologii Estetycznej przy ul. 26 Marca 164, II piętro. Dlaczego?
– Tak jest lepiej dla moich pacjentów. Praktyka z kilkoma fotelami skraca czas wizyt i zwiększa status świadczonych usług. W rejestracji stworzyłam też witrynę dla pacjentów ze środkami higieny jamy ustnej, gdzie można m.in. dostać tak bardzo poszukiwane przez rodziców tabletki do sprawdzania skuteczności mycia zębów i skorzystać z fachowej pomocy. Tu jest też na miejscu stomatolog, którego nie miałam na Zamkowej. Opieka musi być kompleksowa. Chyba że pacjent jest skierowany do ortodonty od swojego stomatologa, który go leczy. Wtedy obejmujemy go opieką ortodontyczną, ale leczeniem lub protezowaniem zajmuje się stomatolog, który pacjenta skierował. Wybór zawsze należy do pacjenta.