Mogło być lepiej
Przyszłość Rogów – Koszarawa Żywiec 0:1.
W pierwszym meczu nowego sezonu zostaliśmy pokonani, chociaż wynik remisowy byłby sprawiedliwszy - powiedzieli po sobotnim meczu działacze Przyszłości Rogów. Rogowski zespół zmierzył się na stadionie w Żywcu z Koszarawą Żywiec. Niestety, poniósł porażkę. Najlepszy w drużynie gości był Grzegorz Tomala, niegdyś bramkarz Odry Wodzisław. Drugi pozytywny aspekt tego meczu: wszyscy nowi piłkarze w drużynie Przyszłości zagrali bardzo dobry mecz i to powinno procentować w następnych spotkaniach - szczególnie mogli się podobać Grzegorz Kolisz i Adam Procek.
Przez pierwsze 5 minut obie drużyny badały się wzajemnie. Przewagę wypracowali gospodarze. W 17 minucie świetną akcją popisał się Artur Mościcki, który pociągnął z połowy boiska i mijając kolejnych rywali, był już praktycznie sam na sam z bramkarzem. W jego akcję wmieszał się jednak wracający ze spalonego Bogdan Prusek i wszystko zepsuł. W momencie, kiedy dotknął piłki, rozległ się gwizdek sędziego. Wydawało się, że opanowujemy sytuację, kiedy w 20 minucie naszym środkowym obrońcom przydarzył się katastrofalny błąd - relacjonują kibice Rogowa. Dawid Sander za krótko główkował, a Bartłomiej Krótki nie ruszył do tej piłki. Nie zaspał natomiast Stolarczyk, który przejął bezpańską futbolówkę i mocno strzelił obok bezradnego Tomali. Koszarawa objęła prowadzenie. To podłamało piłkarzy Przyszłości. Do końca pierwszej połowy drużyna z Żywca posiadała przewagę i schodziła do szatni z zasłużonym prowadzeniem.
Druga połowa rozpoczęła się znów od ataków Koszarawy. Dużym kunsztem wykazał się bramkarz gości. Grę Przyszłości ożywiły zmiany dokonane przez trenera - Franciszka Krótkiego. Tak się złożyło, że w tym też czasie „uszło powietrze” z forsujących tempo gospodarzy. W 74 minucie doskonałe podanie na środek pola karnego otrzymał Paweł Krótki, który zdołał uderzyć między dwoma obrońcami w kierunku bramki, bramkarzowi uciekła piłka i dopiero trzeci obrońca zdołał wybić ją z linii bramkowej. Szkoda tej sytuacji, ponieważ słabnący z minuty na minutę gospodarze nie byliby już w stanie odwrócić losów meczu. W 78 i 81 minucie groźnie strzelał Roland Kachel - minimalnie niecelnie. W 89 minucie po rogu wykonywanym przez Pawłowskiego, do idealnie bitej piłki wyskoczył znowu Kachel, jego główka przeszła jednak nad poprzeczką.
(izis)