Kolej donikąd
65 tysięcy zł - takie straty od początku tego roku spowodowali na kolei w powiecie wodzisławskim wandale i złodzieje.
Wystarczy pojechać do Turzy Śl. czy do Godowa i zobaczyć zarośnięte drzewami, zrujnowane i zdewastowane torowiska. Sprawcy niszczą mienie kolejowe, kradną metalowe pokrywy studzienek, wyposażenie wagonów, wyrywają śmietniczki, wieszaki i siedzenia, wyburzyli nawet jedną z nastawni na szlaku kolejowym Wodzisław-Orzesze. Wodzisławska policja w każdym miesiącu odnotowuje co najmniej kilka takich zdarzeń. W styczniu stróże prawa interweniowali aż dziesięć razy, w lutym - osiem, a w lipcu - siedem. Żeby nie ta kolej, mamy połowę roboty - mówią policjanci. Często pracownicy kolei mają jeszcze do nas pretensje, ale nie jesteśmy w stanie codziennie patrolować torów jeżdżąc drezyną! Dlaczego PKP polikwidowała komisariaty kolejowe. Teraz nie ma kto czuwać nad ich majątkiem - dodają stróże prawa.
Jakby tego było mało, w ubiegłym tygodniu głośno było o prowadzonym śledztwie w sprawie nieprawidłowości na kolei. Służby specjalne wyjaśniają niezgodności w bilansie rocznym PKP. Na papierze wykazany został majątek wartości kilkunastu milionów zł, którego w rzeczywistości nie ma! Informacje o tym, że prowadzone jest śledztwo w tej sprawie potwierdził porucznik Michał Cichy, rzecznik prasowy katowickiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do sprawy włączyli się kolejowi związkowcy, którzy na własną rękę sprawdzili i wyliczyli, że zniknął sprzęt warty co najmniej 17 mln zł. Na papierze w dalszym ciągu jednak istnieje. Czy ktoś w ten sposób chciał zatuszować kradzieże? Wyniki śledztwa mają być znane za miesiąc.
(izis)