Oko na sportowców
Pobity barman, szalbierstwo, nietrzeźwi kierowcy, zakłócanie porządku - to tylko niewielka część policyjnego bilansu nocy z 19 na 20 sierpnia. Dla raciborskich stróżów prawa była ona wyjątkowa. W związku z organizowanymi przez weekend w mieście imprezami z okazji Memoriału im. mł. kpt. Andrzeja Kaczyny i druha Andrzeja Malinowskiego zmobilizowane zostały wszystkie policyjne siły.
Dla sierżanta Pawła Dankiewicza i starszego posterunkowego Piotra Kitowskiego, podobnie jak dla innych funkcjonariuszy, noc była wyjątkowo długa. Tym razem policjanci pełnili 12-godzinną służbę.
Jednym z głównych zadań było czuwanie nad bezpieczeństwem sportowców i patrolowanie okolicy, w której byli zakwaterowani.
Rynek - Zarobił od łysych
W pizzerii doszło do pobicia barmana. Sprawców jest trzech, są dobrze zbudowani. Oficer dyżurny przekazuje, że udali się w stronę ul. Odrzańskiej. W ich poszukiwania angażuje się kilka patroli. Jednak w centrum miasta jest jeszcze sporo ludzi. Bez poszkodowanego i bardziej szczegółowych informacji trudno jest rozpoznać napastników. Jeden z patroli legitymuje i zatrzymuje do czasu przyjazdu barmana trójkę mężczyzn. Ten, siedząc w samochodzie zaprzecza, by byli to jego klienci.
Barman został pobity, ponieważ pomylił się przy podliczeniu rachunku. Wydał trójce siedzących przy stoliku mężczyzn za małą kwotę pieniędzy. Z jego opowiadania wynika, że sprawa została załatwiona, a pieniądze oddane. Nic nie wskazywało na taką reakcję klientów. Na odchodne jeden z mężczyzn, wysoki, dobrze zbudowany, ogolony na łyso, uderzył go w twarz.
Jeszcze przez dłuższy czas policjanci wozili barmana radiowozem po mieście. W żadnym z przechodniów nie rozpoznał napastnika.
ul. Szewska - Zielona karta
Oficer dyżurny kieruje policjantów do mieszkania przy ul. Szewskiej. Interwencję zgłasza 14-latek. Skarży się, że pobił go konkubent matki.
Nastolatek, zanosząc się od płaczu, opowiada o tym, co go spotkało. Prosi policjanta, by „zrobił coś, by go już więcej nie bił”. Obecna przy rozmowie matka chłopca ma w oczach łzy.
Okazuje się, że są to łzy bezradności wobec zachowania syna, który sprawia jej coraz więcej kłopotu. Chłopak jest już znany raciborskiej policji. Nie chce chodzić do szkoły, w domu zachowuje się agresywnie, ma kuratora. Matka przyznaje, że zamachnął się na nią krzesłem, groził, że młotkiem porozbija meble. Konkubent uderzył go po tym, jak ją obraził, mówiąc, że „może zarabiać pod latarnią”. Mężczyznę broni też babka chłopca. Policjant rozmawia z nastolatkiem, tłumaczy mu, że źle postępuje.
Przyjaciel matki mówi, że chłopak straszył go już swoimi kolegami. Nastolatek chce, by policjanci „założyli mu zieloną kartę”. Chodzi mu o błękitną kartę, wypisywaną ofiarom przemocy domowej.
#nowastrona#
ul. Ogrodowa - Grzeczniej proszę
#nowastrona#
ul. Ogrodowa - Grzeczniej proszę
Pod jedną z klatek stoi kilku młodych mężczyzn. Nieopodal na cały głos ktoś krzyczy. To starszy mężczyzna. Ma jakieś pretensje, nie wiadomo o co i do kogo. Na widok policjantów młodsi próbują go uspokoić. Tłumaczą, że „znowu będzie miał kolegium”. Jeden z nich przy tym przeklina. Policjant upomina go kilkakrotnie. Przed klatką jest także syn mężczyzny. Razem z policjantami wprowadza go do domu. Przyznaje, że ojciec jest pijany, a pod wpływem alkoholu często tak się zachowuje. Policjanci próbują go uciszyć. Mężczyzna jednak co chwilę wybucha krzykiem, który niesie się po osiedlu. Nie pomagają tłumaczenia ani prośby o ciszę. Policjant sporządza wniosek do sądu o ukaranie awanturnika.
Po wyjściu z klatki przeklinający wcześniej chłopak z zapaloną zapalniczką szuka zgubionych w trawie kluczy. Prosi policjantów o pożyczenie latarki. Na wiadomość o tym, jak zakończyła się sprawa sąsiada, znowu klnie. Policjant przypomina mu, że już kilkakrotnie go za to upominał. Skoro to nie poskutkowało, ukarał go mandatem.
Już mamy odjeżdżać, gdy oficer dyżurny przekazuje informację o mężczyźnie, który wyrwał znak drogowy. Okazuje się, że doszło do tego tuż obok miejsca interwencji, jednak zanim przyjechali tu policjanci. Choć ulica jest oświetlona, dopiero po chwili widać, że w chodniku, obok kosza na śmieci jest dziura. Znaku nigdzie nie widać. Po przeciwnej stronie ulicy interwencji przygląda się ochroniarz, pilnujący terenu, na którym znajdują się sklepy. Niczego nie widział, nawet stojącego tu wcześniej znaku.
pl. Dworcowy - Szalbierz w barze
Mężczyzna nie chce zapłacić 63 zł za wypite trunki. Jest nietrzeźwy. Podobna sytuacja z jego udziałem miała miejsce raptem dwa dni wcześniej i to w tym samym lokalu. Do zapłacenia miał wtedy 77 zł. W lokalu są jeszcze goście. Kłopotliwy klient siedzi przy barze, w najlepsze rozmawia z barmanką. Nie przejmuje się sytuacją. Długo dyskutuje z policjantami. Wreszcie, chwiejnym krokiem, wychodzi z lokalu. Bardzo rozmowny jest także w radiowozie. Najczęściej powtarza: „Zero agresji, półtora metra ode mnie”, choć to on „klei” się do policjantów.
Na komendzie mężczyzna odmawia poddania się badaniu alkomatem. Nie potrafi ustać w miejscu. Co chwilę próbuje uciekać. „Jak się zdenerwuję...” zawiesza groźnie głos podnosząc w górę wskazujący palec. „To co?” - pytają bez entuzjazmu policjanci. „...to sobie stąd pójdę” - odpowiada jak gdyby nigdy nic. Na koniec żąda od policjantów, by odwieźli go z powrotem do lokalu, z którego go zabrali. Tak też się dzieje.
Kilka minut później zostaje złapany przez inny patrol w chwili, gdy jechał samochodem. Ponieważ i tym razem nie chciał dmuchać w alkomat, został przewieziony do szpitala, gdzie pobrano mu krew. Mężczyzna mieszka poza Raciborzem, tę noc więc spędził na komendzie. Do wytrzeźwienia.
(A. Dik)