Dudi brat Jurka
Jeszcze niedawno Darka Dudka często mylono z Jurkiem. Kibice poklepywali go po ramieniu, angielscy celnicy prosili o autografy. Dlatego zapuścił włosy, dla odróżnienia.
Dzisiaj wszyscy mówią o nim nie inaczej, jak „brat Jurka”. „Nie żyję w cieniu jego sławy. Cieszę się, że zaszedł tak daleko w piłce. Nic się nie zmieniło między nami. Jesteśmy wciąż tymi samymi braćmi, tak jak kiedyś” - powiedział „Nowinom Wodzisławskim” „Dudi”, który właśnie po trzech latach powrócił do Odry Wodzisław.
Wśród trenerów, których podziwia, Dariusz Dudek, na pierwszym miejscu wymienia Józefa Gollę - obecnego szkoleniowca Unii Racibórz. Pamiętam dokładnie wszystkie jego treningi. Miał swoje zdanie i kilka niezmiennych zasad. Zawsze je przestrzegał. Zawsze za to go bardzo szanowałem - mówi o panu Józefie obecny piłkarz Odry Wodzisław.
Celnik był w szoku
Obaj urodzili się w znaku Barana. Obaj mierzą i ważą niemal tyle samo. Razem biegali w dzieciństwie na te same boiska, kończyli to samo technikum górnicze w Knurowie, są też wychowankami knurowskiej Concordii. Od niedawna zamieszkali wraz ze swoimi rodzinami na stałe w Rybniku. Ciemnowłosi, z charakterystyczną, hiszpańską bródką - są do siebie bardzo podobni. Z Jurkiem jesteśmy jak bliźniacy - przyznaje młodszy o dwa lata Darek. Jeszcze nie tak dawno kibice często mylili go ze znanym bratem-bramkarzem. Jedna z zabawnych sytuacji miała miejsce kilka lat temu, na lotnisku w Manchesterze. Leciałem wtedy z Rafałem Nahornym, komentatorem Canal+, do Anglii na mecz. Pan, który nas odprawiał na granicy, był prawie w szoku. Na mój widok zawołał wszystkich, bo myślał, że to Jurek przyleciał. Dzięki temu szybciej przekroczyłem granicę, nikt mnie nie kontrolował.
Dzisiaj nawet w zwykłych serwisach piłkarskich przedstawiany jest z dopiskiem „brat Jerzego”. Splendor sławy bramkarza Liverpoolu przechodzi częściowo na niego. Nie żyję w cieniu Jurka. Staramy się żyć bardzo skromnie, bo tak jesteśmy wychowani. Jurek jest osobą rozpoznawaną na całym świecie, a mimo to woda sodowa nie uderzyła mu do głowy - dodaje piłkarz.
Mama rządziła
Często dzwonią do niego różni ludzie, załatwiają przez niego sprawy z Jerzym. I zawsze chętnie pomaga, chociaż bywa, że nieraz ma z tego powodu i kłopoty. Odkąd Jurek mieszka za granicą, czyli od dziewięciu lat, nasze kontakty są nieco utrudnione. Dzwonimy do siebie prawie codziennie. Spotykaliśmy się częściej, kiedy grałem w Legii, bo jak wiadomo reprezentacja Polski ma zgrupowanie raczej w Warszawie - dodaje Dariusz.
Braci Dudków jest trzech. Najmłodszy Piotrek ma 21 lat. Piłka go raczej nie interesuje, chyba, że występują starsi bracia. Sam gra na organach, obecnie jest organistą w kościele w Wilczy. Darek wspomina, że w domu wychowywani byli na skromnych, uczciwych, wierzących i pracowitych ludzi. Najpierw liczyła się szkoła, a potem boisko. Nasz mama Renata ma silny charakter, kojarzy mi się z twardą ręką, bo nas dość krótko trzymała - wspomina Darek. Starała się nas wychować na dobrych ludzi i myślę, że jej się to udało. Tłumaczyła nam, że najważniejsza jest nauka, a dopiero potem piłka. Uważam, że wszystko, co osiągamy, to głównie dzięki niej - dodaje Dariusz Dudek. Ojciec, Andrzej był górnikiem, pracował na kopalni Szczyglowice. To łagodny człowiek, nie mieszał się do niczego. Prym w domu wiodła jednak mama - uśmiecha się Darek. Od dziewięciu lat jest żonaty z koleżanką ze szkoły i zarazem rówieśniczką, Iwoną. Czy w swojej rodzinie Darek również preferuje matriarchat? Woli dom, w którym rządzi kobieta? Na to piłkarz Odry Wodzisław uśmiecha się i...nie zaprzecza. Ja to jestem bardziej taki tata do zabawy - mówi.
Jego żona uważa nieco inaczej. Przede wszystkim partnerstwo! - stwierdza zdecydowanie. Mamy dwuletnie i trzymiesięczne dziecko i nie byłabym w stanie nad wszystkim zapanować. Rano wstajemy, ja karmię piersią, Darek szykuje kaszkę, ubiera, przebiera. Cieszę się, że dzisiaj ten podział ról jest możliwy i nikogo to nie dziwi. W ciągu dnia pracuję, prowadzę dokumentację w rodzinnej firmie, więc przyjeżdżają rodzice Darka i zajmują się dziećmi - dodaje pani Iwona.
#nowastrona#
Twarde wychowanie wyniesione z domu nie pozwala mu spocząć na laurach. Darek ma trzydzieści lat i skończony kurs trenera drugiej klasy. Teraz chce podjąć studia w katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego i zdobyć uprawnienia trenera pierwszej klasy. Chciałbym trenować kiedyś pierwszą ligę. Piłka nożna to jest to, co kocham, co lubię robić. Przynosi mi wiele satysfakcji - mówi.
Jego żona uważa nieco inaczej. Przede wszystkim partnerstwo! - stwierdza zdecydowanie. Mamy dwuletnie i trzymiesięczne dziecko i nie byłabym w stanie nad wszystkim zapanować. Rano wstajemy, ja karmię piersią, Darek szykuje kaszkę, ubiera, przebiera. Cieszę się, że dzisiaj ten podział ról jest możliwy i nikogo to nie dziwi. W ciągu dnia pracuję, prowadzę dokumentację w rodzinnej firmie, więc przyjeżdżają rodzice Darka i zajmują się dziećmi - dodaje pani Iwona.
#nowastrona#
Twarde wychowanie wyniesione z domu nie pozwala mu spocząć na laurach. Darek ma trzydzieści lat i skończony kurs trenera drugiej klasy. Teraz chce podjąć studia w katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego i zdobyć uprawnienia trenera pierwszej klasy. Chciałbym trenować kiedyś pierwszą ligę. Piłka nożna to jest to, co kocham, co lubię robić. Przynosi mi wiele satysfakcji - mówi.
Jakie nadzieje wiąże z powrotem do Odry? Wróciłem do klubu, w którym przeżyłem wiele dobrego. Ze starej ekipy zastałem tutaj jedynie Marcina Malinowskiego i Mariusza Pawełka, ale znamy się wszyscy. Odchodziłem stąd w najlepszym czasie, kiedy Odra dobrze grała, a ja do tego też się przyczyniałem. Zauważyli mnie wtedy działacze Legii, było to dla mnie dużym wyróżnieniem - mówi Darek. W Warszawie spędził w sumie trzy lata. W stolicy towarzyszyła mu żona, urodziło im się w tym czasie dwóch wspaniałych synów.
Cieszę się, że mogłem grać z Legią mecze w Pucharach UEFA.,m.in. z Barceloną na wyjeździe. Jestem z tego dumny. Kryłem wtedy Patricka Kluiverta, tak że nie pograł sobie i nie strzelił bramki. W wywiadach mówił później, że poskarży się Jurkowi, jak potraktowałem go ostro łokciami. Zachowałem z tego meczu kilka pamiątek, wycinków z gazet - wspomina ze śmiechem piłkarz Odry.
Darek pochodzi z górniczej rodziny, kończył nawet górniczą szkołę, ale jest pewien, że gdyby nie został piłkarzem, na pewno nie byłby górnikiem. Mieliśmy ostatnio okazję być w kopalni razem z Jurkiem. Zjechaliśmy na dół. Już kiedyś myślałem, że na pewno nie byłbym górnikiem, a teraz, po takim zjeździe, jestem przekonany o tym na sto procent - że zapewnia, w tym kierunku bym poszedł. Wybudował dom, ma dwóch wspaniałych synów, czego w życiu mógłby jeszcze chcieć? Moim marzeniem jest to, żeby wszyscy byli zdrowi - mówi „Dudi”. Dodaje, że swoim synom nie będzie narzucał, co mają robić. Sami wybiorą, czy chcą być piłkarzami, tak jak wujek, czy tata.
Iza Salamon