Tego jaja nikt nie chce
Zarząd się rozwiązał. Likwidator zrezygnował. Starosta powiatu wodzisławskiego śle puste w treści pisma do Urzędu Miasta w Rydułtowach. Czy ktoś panuje nad likwidacją GKS-u Naprzód 23 Rydułtowy?
Sprawa rydułtowskiego klubu ciągnie się od kilku lat. Ostatnio wróciła na sesji Rady Miasta. Wszystko wskazuje na to, że od starego GKS-u Naprzód 23 Rydułtowy wszyscy umywają ręce: nie ma zarządu, nie ma likwidatora. Nie ma z kim rozmawiać, nikt nie reprezentuje upadłego klubu w likwidacji. Miasto nie ukrywa, że chętnie przejęłoby położone w centrum obiekty, ale bez długów! Tymczasem szacuje się, że na starym klubie ciąży ponad 3 mln zadłużenie! Wierzycielami są m.in. Urząd Skarbowy i ZUS. Takiego jajka na pewno nie damy sobie wcisnąć! - stwierdza Henryk Niesporek, zastępca burmistrza.
Szukaj wiatru w polu
Jedyną osobą, która pozostała na tym pobojowisku, jest Jan Materzok starosta wodzisławski, który z urzędu reprezentuje również Skarb Państwa. To do niego kierują swoje pisma z rydułtowskiego Urzędu Miasta z prośbami o zajęcie się sprawą upadłego GKS-u. Na próżno. Starosta, który ma obowiązek zajmować się także działalnością stowarzyszeń, jednak ani myśli brać na swoje barki zadłużonego klubu. Ze Starostwa przychodzą więc w odpowiedzi kolejne pisma, które przypominają dreptanie w miejscu i jedynie podgrzewają atmosferę. W jednym z ostatnich takich listów, z 23 sierpnia, występujący z upoważnienia starosty - Józef Żywina, wicestarosta, „odkrywa Amerykę” stwierdzając w pierwszym zdaniu, że GKS Naprzód 23 Rydułtowy jest w likwidacji. Przypomnijmy, że proces ten trwa bagatela już od pięciu lat!
W dalszej części pisma czytamy: „stowarzyszenie (chodzi o GKS Naprzód 23, przyp. red.) nadal nie złożyło wniosku o ujawnienie faktu zakończenia likwidacji i wykreślenia stowarzyszenia z rejestru, a przecież wszelkie działania mające na celu zakończenie likwidacji podmiotu wpisanego do Krajowego Rejestru Sądowego należą do obowiązków tego podmiotu”.
Jakie stowarzyszenie, skoro zadania zarządu GKS-u dawno przejął likwidator? - pyta Henryk Niesporek. Rolę tę pełnił Bronisław Kołodziej, który po pewnym czasie zrezygnował. Głównie dlatego, że nie otrzymywał za swoją pracę wynagrodzenia. Złożył swoją rezygnację u starosty. Jak się okazuje, wciąż jednak figuruje w KRS-ie jako likwidator!
Nie ma nawet krzeseł
Przepisy mówią, że koszty utrzymania likwidatora pokrywane są z majątku klubu - usłyszeliśmy w Starostwie.
Jakiego majątku? - łapie się za głowę Henryk Niesporek. Tam już wszystko zostało sprzedane! Nawet ostatnie krzesło! Wielokrotnie informowaliśmy już o tej sytuacji władze powiatowe, szukając rozwiązania, bowiem dług ciążący na nieruchomości byłego GKS-u w znacznej mierze jest zobowiązaniem wobec Skarbu Państwa i stale rośnie - dodaje. Kto więc ma ponosić koszty utrzymania likwidatora w tej sytuacji?
W Rydułtowach mają za złe staroście, że jako reprezentant Skarbu Państwa nie chce zająć się uporządkowaniem sprawy GKS-u. Skoro przepisy stanowią, że starosta ma się zajmować m.in. działalnością stowarzyszeń, dlaczego nie zajmie się również likwidacją zadłużonego GKS-u? To ewidentna bezczynność! Powinien sprawować nadzór nad likwidacją i majątkiem Skarbu Państwa- nie wytrzymuje nerwowo Henryk Niesporek.
Tymczasem w piśmie ze Starostwa czytamy dalej, że starosta jako reprezentant Skarbu Państwa wykonujący zadania z zakresu administracji rządowej, nie posiada żadnych uprawnień administracyjncych wymuszających na stronie zakończenie postępowania likwidacyjnego. Starosta informuje też o innych swoich działaniach, że wystąpił do Sądu Rejonowego w Gliwicach z zapytaniem, czy przeciągająca się likwidacja stowarzyszenia nie uzasadnia zmiany likwidatora. Może więc wreszcie sąd uporządkuje sprawę GKS-u?
Iza Salamon