Groclin zdobyty!

Był to zdecydowanie najlepszy mecz wodzisławian w tym roku i zarazem trzecie zwycięstwo na swoim stadionie. Bohaterem spotkania został Adam Czerkas, który od dwóch tygodni zadziwia skutecznością. Spotkanie z Dyskobolią wodzisławianie rozpoczęli z animuszem i zaangażowaniem, jakiego brakowało na początku sezonu. Już w czwartej minucie mogło być 1:0 dla Odry, ale strzał głową Adama Czerkasa obronił Aleksander Ptak i wybił na rzut rożny. To był pierwszy z serii jedenastu (!) kolejnych akcji Odry zakończonych strzałami. Piłka wciąż przelatywała obok słupka, nad poprzeczką…

 

Egzorcysta niepotrzebny

 

Szczęścia próbowali Czerkas, Masłowski, Muszalik, Zganiacz, Grzyb i Malinowski. Łącznie w pierwszej części gry grający w granatowych strojach gospodarze oddali dwanaście strzałów na bramkę Dyskobolii. Schodząc do szatni wydawało się, że jedyną możliwością będzie sprowadzenie na Aleję prawdziwego egzorcysty. Wystarczyło jednak kilka słów w szatni trenera Waldemara Fornalika i konsekwencja. Trener powiedział nam w szatni, żebyśmy nadal robili swoje - mówił po meczu Mariusz Muszalik, jeden z cichych bohaterów tego spotkania. Przekonywał nas, że taka gra przyniesie nam w końcu upragnionego gola. I tak się właśnie stało. W 49 minucie gry Sławomir Szary idealnie dograł do Adama Czerkasa, który wyszedł na czystą pozycję, przymierzył i posłał piłkę obok bezradnego Ptaka i ta wpadła do siatki. Było to drugie ligowe trafienie Adama Czerkasa i pierwsza bramka przed własną publicznością. Po zdobyciu gola piłkarze Odry nieco się wycofali i coraz bardziej do głosu dochodzili goście. Na nic jednak zdały się poczynania podopiecznych Duszana Radolskiego, który mecz swoich zawodników podsumował później zdaniem, że z taką grą nie wygraliby nawet z czwartoligowcem. To nie o to chodzi, że Groclin grał źle - innego zdania był Mariusz Muszalik. To myśmy grali tak dobrze.

 

 

Żeby spektakl był naprawdę dobry, potrzebna była nutka dramatyzmu. O to postarał się Łukasz Masłowski, który w 66 minucie meczu uderzył ręką Pance Kumbeva, za co został odesłany przez arbitra do szatni. Nie widziałem tej sytuacji dobrze - mówił o zdarzeniu trener gospodarzy. Niemniej jednak czerwona kartka Masłowskiego była głupią kartką i nie minie go kara. Do końca spotkania wodzisławianie musieli radzić sobie w dziesiątkę. Ale nawet grając w osłabieniu byli przynajmniej o jedną klasę lepsi od gości. Akcje Odry w tym spotkaniu były płynne, pomysłowe i bardzo efektowne. Nawet Waldemar Fornalik na pomeczowej konferencji nie szczędził słów pochwały dla swoich zawodników, choć zazwyczaj jest bardzo powściągliwy w swoich wypowiedziach.

 

Teraz czeka nas tygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych, a zaraz po niej Odra uda się do Krakowa na mecz z „Pasami”. Przy tej dyspozycji piłkarzy z Bogumińskiej spokojnie możemy snuć plany o kolejnych trzech punktach.

 

Adam Czerkas: Mam swoje święto
Trzeba cieszyć się z tych punktów, a przy tym mam swoje indywidualne święto. Dostałem prostopadłe podanie od Sławka Szarego i znalazłem się sam na sam z bramkarzem Groclinu. Uderzyłem między nogami, choć szczerze przyznam, że nie mierzyłem tam, ale ważne, że wpadła. Długo musiałem czekać na swoją szansę, czekałem na nią, aż do pierwszej mojej bramki. Mam nadzieję, że teraz będę grał częściej, ale to zależy wyłącznie od trenera. A dzisiaj byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. W pierwszej połowie mieliśmy masę niewykorzystanych sytuacji. Wynik mógłby być skuteczniejszy, gdybyśmy do przerwy też coś strzelili, a było tego naprawdę dużo.”

 

Mariusz Muszalik: Wielka radość
Cieszymy się bardzo. Dużo radości sprawiliśmy kibicom w niedzielę i myślę, że to jest najważniejsze. Grałem takiego przyszywanego napastnika za Janka Wosia. Myślę, że moja gra przyniosła jakiś efekt. Dla nas najważniejsze dzisiaj były trzy punkty. Adam Czerkas jest w dobrej formie. Cieszymy się, że strzela bramki i to jest dla nas najważniejsze.

 

(pf)