Groził wybuchem
Za zbyt niski uznała wodzisławska Prokuratura Rejonowa wyrok przeciwko Henrykowi L., który został oskarżony o spowodowanie niebezpieczeństwa eksplozji gazu w familoku w Olzie. Skierowała więc apelację od decyzji Sądu Rejonowego w Wodzisławiu.
Nie mamy zastrzeżeń co do ustalenia stanu faktycznego przez sąd oraz kar jednostkowych za poszczególne czyny – mówi prokurator Waldemar Nowak. Nie zgadzamy się z łącznym wymiarem kary. Oskarżony to osoba o bardzo wątpliwej reputacji, wielokrotnie karana. Część zarzucanych mu przestępstw popełnił w warunkach recydywy. Nie ma powodu by premiować takie zachowania łagodnym wyrokiem.
Henryk L. został skazany w pierwszej instancji na 2 lata pozbawienia wolności, podczas, gdy prokurator żądał dwukrotnie wyższego wyroku. Prokuratura uznała, że kara jest niewspółmiernie niska w stosunku do wagi popełnionych przestępstw. Kilka dni temu skierowano więc apelację od wyroku.
48-letni Henryk L. został oskarżony o szereg przestępstw przeciwko mieniu, znęcanie się nad żoną oraz spowodowanie niebezpieczeństwa wybuchu gazu. Podczas przeszukania pomieszczeń mieszkalnych i gospodarczych, zajmowanych przez Henryka L. w Olzie znaleziono przedmioty, które zostały skradzione w wyniku włamań do klubów sportowych na terenie gmin Lubomia i Gorzyce oraz budynku Polskiego Związku Wędkarskiego w Olzie. Podejrzany nie przyznał się do popełnienia tych włamań i odmówił składania zeznań. 24 czerwca 2004 r. Henryk L. zadzwonił do Komisariatu Policji w Gorzycach grożąc wysadzeniem budynku w Olzie, w którym mieszkał. Po przybyciu na miejsce jednostki straży pożarnej i grupy szybkiego reagowania KPP w Wodzisławiu oraz karetki pogotowia ustalono, że Henryk L. poprzecinał węże w dwóch przenośnych butlach gazowych. Zagroził, że zapali ulatniający się gaz i wysadzi mieszkanie razem z sobą. Na zewnątrz budynku ewakuowano 20 osób – mieszkańców familoka. Lekarzowi pogotowia ratunkowego oraz strażakom udało się nawiązać kontakt z desperatem. Henryk L. wpuścił ich do swego mieszkania i mogli oni zakręcić butle oraz przewietrzyć mieszkanie. Henryka L. karetka zabrała do szpitala dla psychicznie i nerwowo chorych w Rybniku.
Kilka dni później mieszkanka tego budynku zawiadomiła Komisariat Policji w Gorzycach, że z mieszkania Henryka L. ulatnia się gaz. Policjanci szybko przybyli na miejsce i wyczuli zapach gazu na klatce schodowej. Mieszkańcy budynku zostali ewakuowani. Po przybyciu straży pożarnej policjanci przekonali Henryka L. do otwarcia mieszkania. Przedtem zakręcił on butle i otworzył okno.
Henryk L. przyznał się i wyjaśnił, że odkręcił gaz i chciał zasnąć w sypialni. Gdy usłyszał pukanie do drzwi zakręcił zawory, otworzył okno i przewietrzył mieszkanie. Tłumaczył, że kilka dni wcześniej chciał popełnić samobójstwo, gdyż opuściła go żona i dzieci. Zadzwonił na policję, by porozmawiać o swoich problemach. Nie czuł gazu w mieszkaniu, gdyż od rana był pod wpływem alkoholu – wypił 0,7 litra nalewki na spirytusie.
Henryk L. został też oskarżony o to, że od 1994 r. znęcał się fizycznie i psychicznie nad żoną. Wyzywał ją, bił rękami po ciele i groził wyrzuceniem z domu. Kobieta wielokrotnie musiała uciekać z mieszkania z piątką dzieci. Henryk. L. do znęcania się nie przyznał, ale potwierdzają to zeznania synów.
16 grudnia Sąd Rejonowy w Wodzisławiu wydał w tej sprawie wyrok, od którego odwołała się Prokuratura Rejonowa.
(jak)