Sprawiedliwość czy nagonka?
Od ponad dwóch lat wojewoda domaga się uchylenia mandatu radnego Ireneusza Serwotki. Jeszcze w tym miesiącu sprawa trafi do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tam zapadnie decyzja ostateczna.
Po raz pierwszy wojewoda interweniował 13 października 2003 r. Przesłał radnym stosowne pismo, w którym stwierdził, że radny Serwotka, jako prezes klubu MKS Odra, wbrew przepisom znowelizowanego artykułu 24 ustawy o samorządzie gminnym, zarządza działalnością gospodarczą z wykorzystaniem mienia komunalnego. Chodzi tutaj głównie o dzierżawione od miasta parkingi. Zgodnie z ustawą, radny zobowiązany jest zrezygnować z jednej z tych funkcji w ciągu 3 miesięcy od dnia złożenia ślubowania, a więc mandat Ireneusza Serwotki powinien wygasnąć 31 marca 2003 r.
Przepychanki z wojewodą
Naciski wojewody nie zrobiły na radnych żadnego wrażenia. Sprawą się nie zajęli twierdząc, że radny działa w klubie społecznie, a przepisy są niejasne. Przygotowany wówczas projekt uchwały nie znalazł się w porządku obrad.
Kolejny raz wojewoda interweniował pod koniec grudnia 2004 r. Miesiąc później radni ponownie odrzucili jego argumentację i nie przegłosowali uchwały o wygaśnięciu mandatu swojego kolegi. W tej sytuacji wojewoda wydał zarządzenie zastępcze decydując tym samym o wygaśnięciu mandatu. Radni odwołali się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uznał ich rację. Wojewoda z kolei odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który sprawę skierował ponownie do WSA. 16 stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny zmienił zdanie i przyznał rację wojewodzie. Nie wiadomo dlaczego ten sam sąd w jednej sprawie wydaje dwie różne opinie. Zmienia zdanie jak wiatr zawieje – mówi Ireneusz Serwotka.
Odda pieniądze?
Do końca marca przewodniczący Rady Miejskiej Wacław Mandrysz skieruje sprawę do NSA. Tam zapadnie decyzja ostateczna. Ten przepis budzi sporo kontrowersji. Uważamy, że radny nie powinien stracić mandatu. Myślę, że w tej sprawie nie jesteśmy pozbawieni szans – twierdzi przewodniczący Mandrysz.
Jeśli decyzja będzie niekorzystny dla radnego może się okazać, że będzie musiał oddać dietę pobieraną od kwietnia 2003 r. Chodzi o ok. 30 tys. zł.
Uważam, że sąd działa wybiórczo. Nie widzę powodu, by oddać pieniądze za moją pracę w Radzie Miejskiej. Prezesem klubu jestem ponad 12 lat. Jako ten prezes z ugrupowania Odra Wodzisław startowałem do Rady Miejskiej. Nic się nie zmieniło. Nie było żadnej tajemnicy i startu pod innym szyldem. Należy też zwrócić uwagę, że na Śląsku były przypadki, w których radnego pozbawiono mandatu, a potem musiano przywrócić go na stanowisko – mówi Ireneusz Serwotka.
(raj)