Bat na dłużników
Najpierw były listy z imieniem i pierwszą literą nazwiska, teraz dłużnikom SM ROW odcina się prąd, wkrótce w rejestrze członków spółdzielni znajdą się pełne dane osobowe osób zalegających z czynszem. Można by rzec, że do tak drastycznych posunięć Spółdzielnię Mieszkaniową ROW zmusili sami dłużnicy. Zaległości czynszowe wynoszą blisko 2,3 miliona złotych.
Można by rzec, że do tak drastycznych posunięć Spółdzielnię Mieszkaniową ROW zmusili sami dłużnicy. Zaległości czynszowe wynoszą blisko 2,3 miliona złotych. Już w zeszłym roku podczas zebrań grup członkowskich lokatorzy podnosili głos, że należałoby wywieszać listy z danymi osób, które zalegają z opłatami za mieszkanie. Mieszkańcom nie podoba się, że muszą płacić za innych. Często przysłowiowy Kowalski nie płaci za mieszkanie a np. kupił samochód na raty lub buduje dom. Są i tacy, którzy prowadzą działalność gospodarczą, a mają ponad 10 tysięcy zaległości i twierdzą, że ich nie stać na opłaty. Na listach nie umieszczono osób, które faktycznie znalazły się w trudnej sytuacji życiowej lub podjęły rozmowy z działem windykacji SM ROW na temat spłaty zadłużenia.
Sprawa, choć wywołała wiele kontrowersji częściowo przyniosła zamierzony efekt. Listy z imieniem i pierwszą literą nazwiska pojawiły się na tablicach ogłoszeń w klatkach schodowych oraz w administracjach. Część dłużników uregulowała opłaty lub podpisała ze spółdzielnią ugody. Niestety tylko część.
Prądem w dłużnika
Niektórzy rekordziści mają nawet po dwadzieścia tysięcy zaległości. Aby dług urósł do takiej kwoty trzeba co najmniej dwóch i więcej lat zaprzestania opłat czynszowych. Na najbardziej opornych lokatorów spółdzielnia znalazła sposób - odcina im prąd.
Akcja rozpoczęła się na początku marca. Jakież było zdziwienie kierowniczki działu członkowskiego i windykacji SM ROW, kiedy niemal na drugi dzień w jej biurze stawiali się ludzie, z którymi nie można było się skontaktować nawet przez kilka lat.
Przykro mi, że musieliśmy się posunąć do tak drastycznych rozwiązań, ale efekt nawet mnie zaskoczył. Część lokatorów na drugi dzień po odcięciu prądu zjawiała się i spłacała nawet po 10 tysięcy swojego zadłużenia. Nagle okazało się, że mają jednak pieniądze. Przyszli też tacy, z którymi udało się nam podpisać ugody i rozłożyć spłatę na raty – mówi Mirosława Możdżeń, kierowniczka działu windykacji SM ROW.
Prąd odcinano tylko tym osobom, które przez kilka lat nie wpuszczały pracowników administracji na przeglądy techniczne mieszkania. W wielu przypadkach tacy lokatorzy nie odbierali nawet wysyłanych pism ze spółdzielni. Twierdzili, np. że ktoś ukradł je ze skrzynki, a listów poleconych nawet nie odbierali.
Odcinamy prąd, żeby dokonać przeglądu technicznego urządzeń np. instalacji gazowej. Musimy to zrobić, bo mieszkanie, w którym przegląd nie był robiony parę lat może stwarzać potencjalne zagrożenie dla sąsiadów. Instalacja elektryczna wewnętrzna należy do spółdzielni i chcielibyśmy wiedzieć w jakim jest stanie. Zwłaszcza u takich osób, które nas przez kilka lat do tego mieszkania nie wpuszczały – tłumaczy pani Mirosława.
Nie odcinamy prądu osobom schorowanym, starszym. Będą prowadzone z nimi rozmowy. Może uda się zaangażować odpowiednie instytucje, a czasem i rodziny, które zapominają o swoich najbliższych – dodaje.
#nowastrona#
Czarna lista
#nowastrona#
Czarna lista
Na wniosek mieszkańców spółdzielni zarząd wprowadził także stosowne zmiany w statucie, aby możliwy był wpis pełnych danych osobowych łącznie z kwotą zadłużenia i dokładnym adresem. Informacja taka znajdzie się w rejestrze członków spółdzielni, której lista dłużników będzie integralną częścią. W takim wypadku nie ma mowy o łamaniu przepisów o ochronie danych osobowych. Jeśli uchwała w tej sprawie zostanie przegłosowana na walnym zebraniu w czerwcu i zmiany zarejestruje sąd, to członkowie spółdzielni będą mogli poznać nie tylko imię, ale i nazwisko dłużnika, jego dokładny adres oraz kwotę zadłużenia.
Na liście nie znajdą się osoby, które na skutek nieszczęśliwych wypadków losowych lub trudnej sytuacji rodzinnej nie mogły regularnie opłacać czynszu, bo jak mówi Mirosława Możdżeń celem spółdzielni nie jest ściganie dłużników, ale raczej wspólne z lokatorem szukanie rozwiązania problemu.
Staramy się pokazać różne możliwości wyjścia z zadłużenia. Pomagamy wypełniać druki o dodatek mieszkaniowy, rozkładamy spłatę na raty. Doceniam tych wszystkich, którzy się do nas właśnie po to zgłosili. Powiedzieli o swoich problemach, często trudnych i krępujących i udało im się pomóc. To z pewnością nie było dla nich łatwe, bo sami często przyznawali, że wstydzą się swoich problemów finansowych – mówi kierowniczka.
Problem tkwi jednak w tym, że większość osób zalegających z opłatami nie stara się o dodatek mieszkaniowy. Około 90 proc. osób przekracza dochód i nie spełnia wymaganych kryteriów. I to takie właśnie osoby zalegają najczęściej z opłatami za czynsz traktując zobowiązania wobec spółdzielni jak bezterminową pożyczkę, bo akurat potrzebne jest nowe auto lub sprzęt RTV. Dlaczego jednak mają za nich płacić ci, którzy systematycznie regulują opłaty często mając zaledwie kilkaset złotych renty lub emerytury.
pp