Kto tu był pijany?
Jak nie teraz to kiedy? – takie pytanie zadawali sobie kibice w Rybniku. Niestety „Rekiny” przegrały kolejny mecz na własnym torze, tym razem z Budlexem Polonią Bydgoszcz 41:48.
Żużlowcy RKM-u byli o krok od pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Goście wystąpili bez swojego najlepszego żużlowca Szweda Andreasa Jonssona, w ekipie rybnickiej zabrakło będących bez formy Zbigniewa Czerwińskiego i Rosjanina Denisa Gizatulina.
Po upadku Piotra Protasiewicza lekarz zawodów oświadczył, iż wyczuł u zawodnika woń alkoholu. Kierownictwo rybnickiego zespołu momentalnie zareagowało. Po złożeniu oficjalnego protestu i wpłaceniu kaucji w wysokości 1 tys. złotych, „Pepe” został poddany badaniu. Wskaźniki alkomatu wykazały 0.00 i protest został odrzucony, a wpłacona kaucja przelana została na konto funduszu zapomogowo-wypadkowego Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Podejrzewam, ze lekarz, który mnie badał po tym upadku zobaczył moje błędne spojrzenie i fakt jak „prosto” szedłem, więc pewnie stąd wysnuł wniosek, ze jestem pijany – powiedział Piotr Protasiewicz. Z informacji uzyskanych przez NW wynika, że lekarz klubowy gości, który po upadku Protasiewicza był obecny przy nim widocznie użył za dużo wody kolońskiej? Znamienne jest to, że po tym zdarzeniu więcej nie pojawił się w boksie bydgoskich zawodników. Z pewnością po tej sytuacji pozostał niesmak.
Po wznowieniu zawodów ton wydarzeniom na torze nadawali goście. Przed biegami nominowanymi prowadzili jednym punktem. Można gdybać, co by było gdyby nie pech „Rekinów” w XIV biegu. Wówczas na czele stawki jechał Martin Smolinski, zaś za jego plecami Chris Harris. Wtedy to pech dopadł najpierw Smolinskiego, któremu zdefektowała maszyna na pierwszej pozycji, a potem anglika, który upadł na ostatnim łuku, po czym ambitnie dobiegł z motocyklem do mety. Zerwał mi się łańcuszek, czego efektem był mój upadek - powiedział Harris. Właśnie ta dramatyczna sytuacja żużlowców RKM-u przesądziła o losach meczu.
AK