Robię to z serca
W powiecie wodzisławskim jest prawdopodobnie około sześciu tysięcy ludzi chorych na cukrzycę.
Rozmowa z Alicją Barbarą Wojteczek, prezesem Stowarzyszenia Diabetyków w Wodzisławiu Śl.
Od kiedy zajmuje się pani cukrzycą?
Z tą chorobą zetknęłam się zimą w 1997 roku, kiedy mój mąż Andrzej zapadał w śpiączkę. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że małżonek, mimo zimowej pory, wypijał olbrzymie ilości wody mineralnej i zwykłej. Cukrzyca ujawniła się u niego późno, okazało się, że to jest to choroba genetyczna, a więc chorował na nią już od dziecka. Mimo to był wcześniej w wojsku, pracował ciężko w hutnictwie. Kiedy choroba wyszła na jaw, sama byłam już wtedy na rencie. Jestem chora na górne i dolne drogi oddechowe, mam przewleką chorobę płuc. Dwa lata temu uległam też wypadkowi.
Od kiedy zajmuje się pani cukrzycą?
Z tą chorobą zetknęłam się zimą w 1997 roku, kiedy mój mąż Andrzej zapadał w śpiączkę. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że małżonek, mimo zimowej pory, wypijał olbrzymie ilości wody mineralnej i zwykłej. Cukrzyca ujawniła się u niego późno, okazało się, że to jest to choroba genetyczna, a więc chorował na nią już od dziecka. Mimo to był wcześniej w wojsku, pracował ciężko w hutnictwie. Kiedy choroba wyszła na jaw, sama byłam już wtedy na rencie. Jestem chora na górne i dolne drogi oddechowe, mam przewleką chorobę płuc. Dwa lata temu uległam też wypadkowi.
Dlaczego zdecydowała się pani działać na rzecz innych chorych na cukrzycę?
Zostałam sama z chorobą męża. Wtedy właśnie, z grup przyjaciół, postanowiliśmy założyć stowarzyszenie. Byliśmy bardzo rozgoryczeni tym, że tak mało wiemy o schorzeniach cukrzycowych. Obecnie zbliża się siódma rocznica naszej działalności. Dzisiaj mogę powiedzieć, że pomogłam wielu osobom w rozpoznaniu cukrzycy. Niejednej uratowałam życie.
Zostałam sama z chorobą męża. Wtedy właśnie, z grup przyjaciół, postanowiliśmy założyć stowarzyszenie. Byliśmy bardzo rozgoryczeni tym, że tak mało wiemy o schorzeniach cukrzycowych. Obecnie zbliża się siódma rocznica naszej działalności. Dzisiaj mogę powiedzieć, że pomogłam wielu osobom w rozpoznaniu cukrzycy. Niejednej uratowałam życie.
Jakie macie cele działania w stowarzyszeniu?
Co roku organizujemy około ośmiu akcji profilaktycznych, trzy razy w tygodniu prowadzimy społeczne dyżury w swojej siedzibie przy ulicy Zamkowej 1. Rocznie przychodzi do nas 3-4 tysiące chorych. To jest naprawdę ogrom ludzi. Od początku istnienia naszej organizacji zajmujemy się także zaopatrywaniem chorych osób w diagnostyczną aparaturę, czyli glukometry.
Co roku organizujemy około ośmiu akcji profilaktycznych, trzy razy w tygodniu prowadzimy społeczne dyżury w swojej siedzibie przy ulicy Zamkowej 1. Rocznie przychodzi do nas 3-4 tysiące chorych. To jest naprawdę ogrom ludzi. Od początku istnienia naszej organizacji zajmujemy się także zaopatrywaniem chorych osób w diagnostyczną aparaturę, czyli glukometry.
Co to jest cukrzyca?
To nie jest jedna choroba, ale zespół schorzeń. Z moich obliczeń wynika, że w powiecie wodzisławskim na cukrzycę choruje obecnie około 6 tysięcy osób. Dlatego ubolewam nad tym, że u nas w powiecie nie ma poradni diabetologicznej z prawdziwego zdarzenia.
To nie jest jedna choroba, ale zespół schorzeń. Z moich obliczeń wynika, że w powiecie wodzisławskim na cukrzycę choruje obecnie około 6 tysięcy osób. Dlatego ubolewam nad tym, że u nas w powiecie nie ma poradni diabetologicznej z prawdziwego zdarzenia.
Wiele chorych osób trafia do pani. Czego oczekują?
Przychodzą do mnie ludzie, zaczepiają mnie na ulicy. Pytają gdzie mają się leczyć, zwierzają się z problemów. Niejednokrotnie są to osoby na wysokich stanowiskach, które nie wiedzą, co mają dalej robić.
Przychodzą do mnie ludzie, zaczepiają mnie na ulicy. Pytają gdzie mają się leczyć, zwierzają się z problemów. Niejednokrotnie są to osoby na wysokich stanowiskach, które nie wiedzą, co mają dalej robić.
Co pani radzi chorym na cukrzycę?
Ważne jest, żeby chorzy nie zostawali sami. Szczególnie dotyczy to młodych ludzi, którzy niestety często lekceważą tę chorobę, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie. Jest sporo przypadków śmierci wśród czterdziestoletnich ludzi, nieraz dochodzi do wypadków samochodowych, bo ktoś chory na cukrzycę zasypia za kierownicą. Apeluję, żeby ludzie chorzy, którzy chcą żyć, zapisali się do naszego stowarzyszenia, brali udział w naszych comiesięcznych spotkaniach. Zapraszamy na nie ciekawych ludzi, promujemy zdrowy styl życia, przekazujemy wiedzę i dajemy wsparcie. Myślę, że cukrzycy powinni trzymać się razem.
Ważne jest, żeby chorzy nie zostawali sami. Szczególnie dotyczy to młodych ludzi, którzy niestety często lekceważą tę chorobę, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie. Jest sporo przypadków śmierci wśród czterdziestoletnich ludzi, nieraz dochodzi do wypadków samochodowych, bo ktoś chory na cukrzycę zasypia za kierownicą. Apeluję, żeby ludzie chorzy, którzy chcą żyć, zapisali się do naszego stowarzyszenia, brali udział w naszych comiesięcznych spotkaniach. Zapraszamy na nie ciekawych ludzi, promujemy zdrowy styl życia, przekazujemy wiedzę i dajemy wsparcie. Myślę, że cukrzycy powinni trzymać się razem.
Rozmawiała Iza Salamon