Hieny staną przed sądem
Prokuratura oskarżyła sprawców kradzieży na cmentarzu.
Akt oskarżenia przeciwko pięciu mieszkańcom Radlina, którzy okradli i zbezcześcili nagrobki na cmentarzu parafialnym w Radlinie-Biertułtowach skierowała do sądu wodzisławska Prokuratura Rejonowa. Jednemu z nich zarzuca się również znieważanie funkcjonariuszy policji.
O zniszczeniu i znieważeniu miejsc spoczynku zmarłych na biertułtowskim cmentarzu Komisariat Policji w Radlinie został powiadomiony na początku grudnia. W trakcie wykonywanych w tej sprawie czynności policjanci uzyskali informacje, że w jednym z punktów skupu mogą się znajdować pochodzące z kradzieży krzyże oraz inne metalowe przedmioty. I rzeczywiście znaleziono tam 75 kg połamanych przedmiotów ze stali i mosiądzu. Zabezpieczono też umowę kupna-sprzedaży tych elementów pomiędzy właścicielem skupu a Jerzym K. Mężczyzna ten został zatrzymany, gdy zgłosił się po odbiór pieniędzy. Podczas dalszego postępowania w tej sprawie ustalono, że „na groby” chodzili wraz z nim również Zbigniew B. i Lesław M. Proceder ten trwał od początku listopada do 6 grudnia. Skradzione z cmentarza metalowe przedmioty oskarżeni łamali w piwnicy bloku przy ul. Kwiatowej, która należy do Mariusza Sz. W ten sposób sprawcy chcieli pozbawić metalowe elementy charakterystycznych cech umożliwiających rozpoznanie ich pochodzenia. Potem sprzedawali złom w punktach skupu. Oskarżeni ograbili i znieważyli 12 grobów a straty spowodowane ich działalnością wyniosły prawie 6 tys. zł. Jak ustalono, Marian G. pomagał „cmentarnym hienom” w przewożeniu skradzionych przedmiotów. A w styczniu znieważył policjantów wykonujących obowiązki służbowe. Groził, że oskarży ich fałszywie o pobicie. Większość z oskarżonych przyznała się do winy, składając zeznania zgodne z ustalonym stanem faktycznym. Jedynie Mariusz Sz. nie przyznał się i wyjaśniał, że pomagał tylko Lesławowi M. wynosić z piwnicy torbę ze złomem i załatwił transport do punktu skupu. Prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów paserstwa.
Właściciel punktu skupu złomu współdziałał z policją – tłumaczy prokurator Piotr Zwierzyński. Widział, że przedmioty, które przyniesiono mu do sprzedaży pochodzą z przestępstwa. Skradzione z cmentarzy metalowe elementy mogły być sprzedawane w innych punktach skupu. Sprawcy niszczyli te przedmioty tak, żeby nie można było rozpoznać, że pochodzą z cmentarza.
(jak)