Burmistrz czyta cudze listy
Burmistrz Pszowa Ryszard Zapał został skazany za otwieranie listów przewodniczącego Rady Miejskiej Pawła Kołodzieja. Gospodarz miasta uważa, że to zemsta i brudna gra opozycji. Druga strona odpowiada krótko: „Burmistrz lekceważy prawo”.
Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim uznał, że Ryszard Zapał - burmistrz Pszowa naruszył tajemnicę korespondencji.
Ryszard Zapał - burmistrz Pszowa stanął w minionym tygoniu przed sądem w Wodzisławiu i został skazany za naruszenie tajemnicy korespondencji. Sąd stwierdził, że bezprawnie otwierał listy adresowane do Pawła Kołodzieja, przewodniczącego Rady Miejskiej w Pszowie. Ma do zapłacenia grzywnę w wysokości 1750 złotych, poniesie też koszty sądowe. Jeśli wyrok się uprawomocni, nie będzie mógł dalej pełnić funkcji burmistrza, nie będzie mógł też startować w kolejnych wyborach. Burmistrz Zapał uważa, że cała sprawa to działanie opozycji, która tak długo szukała na niego haka, aż znalazła. Oni na mnie polują - stwierdził krótko Ryszard Zapał. Dodał, że nie zamierza podważać wyroku niezawisłego sądu, zamierza jednak się od niego odwołać i liczy na to, że sprawa w dalszej części przybierze korzystny dla niego obrót. Chce tym razem skorzystać z pomocy specjalistów prawa samorządowego.
Bo inni też otwierali
Dlaczego pszowski burmistrz trafił do sądu? Przypomnijmy, że prokurator zarzucił mu naruszenie tajemnicy korespondencji. Jak stwierdziła prokuratura, Ryszard Zapał polecił podległym pracownikom kancelarii Urzędu Miasta otwieranie korespondencji adresowanej do przewodniczącego Rady Miejskiej. Jest to naruszenie Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie instrukcji kancelaryjnej dla organów gmin i związków międzygminnych. Po postawieniu zarzutów burmistrz Pszowa nie przyznał się do złamania przepisów, argumentując, że jest to celowe działanie Pawła Kołodzieja - jego politycznego przeciwnika, który złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Jest przepis w instrukcji kancelaryjnej i ja z nim nie dyskutuję. Bezspornie nie wolno otwierać imiennie adresowanej korespondencji. Ale nie czuję się winnym, ponieważ w kancelarii otwierane są wszystkie pisma, także te do mnie. Dzieje się tak odkąd istnieje nasz urząd, czyli od 1995 roku. Opiera się to na założeniu, że do Urzędu Miasta nie trafia korespondencja prywatna. Teraz zrobiła się z tego wielka afera - argumentuje Ryszard Zapał.
Walka polityczna?
Tymczasem Paweł Kołodziej odpiera zarzuty, że cała sprawa jest częścią politycznej walki. Absolutnie nie. To nie ja oskarżyłem burmistrza, ale prokurator. Złożyłem doniesienie o popełnieniu przestępstwa i zrobiłby to każdy widząc, że jest łamane prawo - mówi przewodniczący Kołodziej. Sąd dziwił się, że burmistrz nie zna prawa i toleruje łamanie przepisów w Urzędzie Miasta w Pszowie. Generalnie polecił otwierać wszystkie przesyłki, co zeznali świadkowie. Nieistotne dla niego są polecenia Prezesa Rady Ministrów dotyczące pracy kancelarii - argumentuje Paweł Kołodziej.
Iza Salamon