Najgorsza bezczynność
Każdy z nas może się znaleźć w sytuacji, gdy jego pomoc będzie potrzebna. Warto o tym pamiętać. W poradniku wszystko o udzielaniu pierwszej pomocy nad wodą.
Udzielanie pierwszej pomocy.
Zanim jeszcze wysokie temperatury zagościły u nas na dobre, w naszym kraju zanotowano blisko 70 utonięć. Niestety w większości przypadków ofiarami były osoby pijące wcześniej alkohol. Każdy z nas może stać się świadkiem tragicznego wypadku, dlatego warto znać podstawowe zasady udzielania pierwszej pomocy.
On jest silniejszy
Jeśli widzimy osobę, która w wodzie potrzebuje naszej pomocy, do jej ratowania możemy użyć przedmiotów, które mamy pod ręką. Może to być chociażby kij leżący obok. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że osoba niedoświadczona w ratowaniu innych sama stanie się ofiarą. Tonący, w szoku ma kilkakrotnie więcej siły od nas. Jest w stanie wciągnąć nas pod wodę – mówi ratownik WOPR Adam Kin z Wodzisławia. Sam często używam koła ratunkowego, rzutek i innego pomocnego sprzętu. Oczywiście kiedy jest taka potrzeba bez zastanowienia skaczę do wody – dodaje ratownik.
Krok po kroku
Pierwszą czynnością, jaką powinniśmy wykonać w czasie niebezpiecznego zdarzenia jest zgłoszenie wypadku służbom medycznym. Zanim jeszcze przystąpimy do reanimacji należy udrożnić jamę ustną poszkodowanego. Mogą się w niej znajdować pozostałości jedzenia wydalone z organizmu, rośliny czy nieczystości znajdujące się wodzie. W sytuacji, gdy jest zimno należy poszkodowanego przykryć – najlepiej kocem. Następnie sprawdzamy, czy jesteśmy w stanie nawiązać z nim kontakt. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie jego tętna. Można to uczynić przystawiając palce do tętnicy szyjnej lub do nadgarstka. Następnie sprawdzamy czy osoba ta oddycha. Jeśli wyczuwamy tętno a nie ma oddechu wykonujemy jedynie sztuczne oddychanie. Gdy nie ma również tętna wówczas sztuczne oddychanie łączymy z masażem serca. Jeśli chodzi o wykonywanie tej czynności to teorie są różne. Mówi się o wykonywaniu jednego wdechu powietrza do ust na pięć ucisków serca (1/5), dwóch wdechach na dziesięć ucisków (2/10), a ostatni nawet o dwóch wdechach na trzydzieści ucisków (2/30). Najważniejsze, aby w ogóle to robić przy zachowaniu rytmu normalnego oddechu – mówi Adam Kin.
Ratuj do końca
Warto pamiętać, że nie wolno przerwać akcji reanimacyjnej do czasu przybycia służb medycznych. Nawet ratownicy wodni nie mają prawa stwierdzić zgonu. Sam przekonałem się o tym, że do końca warto ratować człowieka. Dwa lata temu na kąpielisku w Olzie wyciągnąłem z wody osobę, która leżała w niej od 30 minut. Udało się przywrócić jej czynności życiowe. Niestety na krótko. W szpitalu ten mężczyzna zmarł. Ta sytuacja nauczyła mnie, że o życie warto walczyć do końca – dodaje Adam Kin.
(raj)