Śmierdząca sprawa dzieli urzędników
Ślimaczy się budowa kanalizacji w Radlinie II. Jeden z mieszkańców nie zgadza się, by rury poprowadzono przez jego działkę. Pierwotnie obiecano mu w zamian uporządkowanie śmierdzącego potoku. Nie zgodził się na to starosta i sprawa tkwi w martwym punkcie.
Urzędnicy się spierają i wymieniają dokumentami, a mieszkaniec od czternastu lat boryka się ze śmierdzącym potokiem.
Sprawa związana jest z budową kanalizacji w wodzisławskiej dzielnicy Radlin II. Budowa kolektorów z różnych powodów od dawna idzie tutaj opornie. Jeszcze nie zakończył się spór pomiędzy Radlinem i Wodzisławiem dotyczący budowy kolektora A, a już pojawił się kolejny konflikt związany z budową kolektora B, przebiegającego wzdłuż rzeki Leśnicy od ul. Rybnickiej w Wodzisławiu w kierunku Radlina.
Aby inwestycja mogła być realizowana potrzebna jest zgoda Michała Gawlicy - jednego z mieszkańców. Kolektor ma przebiegać przez jego posesję. Ten stawia warunek. W zamian za jego zgodę miasto ma zakryć (zarurować) śmierdzący potok przebiegający przez jego działkę. Cztery lata temu na takie rozwiązanie zgodziły się obie strony. Do dzisiaj sprawa nie jest sfinalizowana.
Cierpliwość się kończy
Na przeszkodzie stanęli urzędnicy Starostwa Powiatowego, którzy nie wydali pozwolenia wodnoprawnego, niezbędnego do rozpoczęcia robót. Uznano, że planowana inwestycja na posesji mieszkańca Wodzisławia jest niezgodna z prawem. W tym potoku płynie nie tylko woda z ulicy Chrobrego, ale także ścieki z położonych wyżej domostw. Połączony jest on z Leśnicą, więc i ona jest zanieczyszczana. Nie możemy tego zaakceptować – mówi Janusz Wyleżych, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu.
Właściciel posesji nie kryje zdenerwowania. Przecież obecnie buduje się kolektory i ścieki za kilka lat przestaną tym rowem płynąć. Już czternaście lat temu moja matka domagała się zarurowania tego rowu. Cztery lata temu, gdy spisałem notatkę urzędową z miastem wydawało się, że sprawa jest zakończona. Niestety do dzisiaj tutaj śmierdzi. Ponadto muszę pilnować dziecka, by nie wpadło do rowu. To jest lekceważenie mojej rodziny. Dojdzie do tego, że po obu stronach posesji postawię ogrodzenie i nikogo tutaj nie wpuszczę – denerwuje się Michał Gawlica.
Zadecydują urzędnicy Jastrzębia
Sprawa wydania pozwolenia wodnoprawnego na zarurowanie rowu trafiła do Jastrzębia. Zdecydował tak wojewoda na wniosek wodzisławskiego starosty, który uznał, że urzędnicy starostwa nie są w tej sprawie bezstronni. To sytuacja kuriozalna – twierdzi wiceprezydent Wodzisławia Jan Zemło. Jego zdaniem starosta spokojnie mógł wydawać pozwolenie wodnoprawne i zakończyć spór. Nie rozumiem dlaczego utrudnia się wykonanie tej inwestycji. Aby kolektor mógł być budowany musimy ten rów zakryć. On jest dużym problemem dla tego mieszkańca. Sprawa niepotrzebnie jest przeciągana. Teraz z zakończeniem budowy kolektora w terminie będziemy mieli problem – twierdzi Zemło.
Rafał Jabłoński