Gdzie jest piasek?
Prokurator umorzył postępowanie w sprawie rzekomej kradzieży piasku przez pracowników Służb Komunalnych Miasta. Nie oznacza to jednak zakończenia sprawy.
W grudniu ubiegłego roku pracownicy SKM zostali przyłapani na nielegalnym wywozie piasku z terenu znajdującego się w pobliżu ul. Czarnieckiego i Skalnej. Za wywóz kruszywa bez koncesji, miejskiej instytucji groziła gigantyczna kara 400 tys. zł. Przyznano się, że we wrześniu ubiegłego roku piasek przydał się przy budowie chodnika na ul. Czarnieckiego, natomiast w listopadzie był on niezbędny przy budowie drogi na ul. Staszica. Mówimy o 100 tonach piasku. Co stało się z pozostałą częścią, trudno powiedzieć. My nie mamy z tym nic wspólnego – twierdzi dyrektor SKM Piotr Nowak. Z badań przeprowadzonych na miejscu wynika, że brakuje 14 tys. ton tego kruszywa.
Brak znamion przestępstwa
Sprawa trafiła do prokuratury. Organy ścigania powiadomili urzędnicy starostwa i przedstawiciele Kompanii Węglowej, do której teren należy. 31 sierpnia postępowanie umorzono. Jak powiedział nam prokurator rejonowy Witold Janiec, w części dotyczącej SKM postępowanie umorzono ze względu na brak znamion przestępstwa. W drugiej części sprawę umorzono ze względu na nie wykrycie sprawców. Nie ustalono kto wywiózł pozostałą (znacznie większą) ilość piasku.
Służby nie chcą płacić
Postępowanie karne się zakończyło, natomiast trwa w dalszym ciągu postępowanie administracyjne prowadzone przez Wydział Ochrony Środowiska wodzisławskiego starostwa. Za wywiezione 100 ton kruszywa bez koncesji na SKM nałożono karę 3 tys. 280 zł. Służby miejskie nie spieszą się z zapłatą. Zdaniem Piotra Nowaka, dyrektora SKM, w postępowaniu pojawiły się uchybienia formalne, dlatego zdecydował on o odwołaniu się od decyzji starostwa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Przed wydaniem decyzji powinniśmy zapoznać się z materiałami dowodowymi jakie starostwo posiada. Takich dokumentów nam nie przedstawiono. Poza tym, na jednej z wizji padło stwierdzenie, że na terenie, o którym mowa znajduje się grunt nawożony, a to oznacza, że nasze działanie nie miało charakteru eksploatacji złoża rodzimego. Z uwagi na wymiar kary to spora różnica – mówi Piotr Nowak.
Rafał Jabłoński