Księżycowa gospodarka - autor odpowiada
W swoim liście prezes Sokalla zarzuca mi tendencyjność a nawet kłamstwo, jednak żadnych logicznych argumentów na poparcie swych słów nie podaje. Zresztą w wielu jego twierdzeniach trudno doszukać się logiki. Usiłuje wmówić czytelnikom, że sprawa piaskowni jest związana z kampanią wyborczą i osobistymi animozjami Henryka Rducha. Istotą problemu jest natomiast to, że spółka zamiast zapowiadanych ogromnych zysków przynosi miastu straty. Poprzez eksploatację piasku zdewastowany został grunt położony niedaleko drogi krajowej, kopalni i elektrociepłowni, który moim zdaniem mógłby być atrakcyjny dla potencjalnych inwestorów. Zamiast kopać tam piasek, należało szukać środków pomocowych na stworzenie infrastruktury koniecznej dla działalności gospodarczej. Tak robi się w okolicznych gminach.
Zgadzam się z prezesem Sokallą, że założenia, z jakimi uruchomiono kopalnię piasku były błędne. Jednak to na nim jako na prezesie spoczywał obowiązek skorygowania tych błędnych założeń. Nie zrobił tego ani on, ani władze miasta, które są właścicielem spółki. Efektem jest właśnie „księżycowa gospodarka” dewastująca środowisko i nie przynosząca zysków.
Pragnę też poinformować prezesa Sokallę, że nie posiadam „osobowych źródeł informacji” czy też tajnych współpracowników. Nie jestem i nie byłem funkcjonariuszem służb bezpieczeństwa czy wywiadu. Natomiast co do informacji zawartych w artykule, to osoba, która ich udzielała jednak nie myliła się. Nie jest istotne, czy „pozostająca w domyśle” osoba była sekretarką czy kasjerką, lecz jej rodzinne powiązania z członkiem Rady Miejskiej.
Marek Jakubiak