Narodził się także w atmosferze grozy i przerażenia
Przed nami kolejne Święta Bożego Narodzenia. Za każdym razem inaczej je przeżywamy. Lat nam przybyło, oby i mądrości życiowej oraz doświadczenia. Bóg zatem rodzi się w nowych warunkach naszego życia. Ktoś pierwszy raz je przeżywa jako emeryt, ktoś inny jako osoba schorowana, być może ktoś po raz pierwszy jako bezdomny.
Kto doświadcza jednak prawdziwej atmosfery domu w wigilijny wieczór, jeszcze bardziej uświadamia sobie prawdę, że Bóg jest miłośćią.
Ćwierć wieku temu przeżywaliśmy święta w szczególnej atmosferze… stanu wojennego. Byłem wtedy klerykiem piątego roku Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach. W sobotę 12 grudnia wychodząc z kaplicy seminaryjnej po godz. 21.00 i zakończonym apelu jasnogórskim zdziwiło mnie wyjątkowo rozświetlone gmaszysko pobliskiej Komendy Wojewódzkiej Milicji. Co się dzieje, pytaliśmy jeden przez drugiego. Odpowiedź poznaliśmy rano o godz. 6.00. Katowice opustoszały, ludzi gdzieś wymiotło. Kilka dni później kawalkady czołgów przejeżdżały pod seminarium.
Tak blisko nas, w sąsiedniej dzielnicy na Brynowie, rozgrywał się dramat górników z „Wujka”. Słuchaliśmy „obcych” radiostacji, aby dowiedzieć się, co się dzieje. Zapanował smutek i przygnębienie. Za kilka dni mieliśmy wyjechać do rodzin na święta. Musieliśmy zgłosić się po przepustkę. Już na przedmieściach Katowic doświadczyliśmy okropności stanu wojennego.
W Piotrowicach – zapora – czołgi, wojsko, milicja. Do autobusu wiozącego nas do Wodzisławia wchodzi żołnierz, potem milicjant. Powaga sytuacji, groza i strach, sprawdzają przepustki i bagaże. Wokół nas ostra zima, śnieg, mróz i palące się na rogatkach Katowic „koksioki”. Powrót po Nowym Roku wyglądał podobnie. Wspomnieć należy jeszcze o żywnościowych kartkach. Wszystko było na kartki, tylko Miłość była nie racjonowana, bo i w tych warunkach rodził się Bóg – wszechogarniająca człowieka Miłość. Bóg chce dzielić nasz los, wejść w nasze życie, prowadzić z nami codzienny dialog. Chce nas szukać i ścigać nas miłością. Człowiek ciągle mu ucieka.
Kiedy rodzi się Bóg w naszym życiu? Wtedy gdy miłość zwycięża nienawiść, zgoda gasi spory, kiedy nieprzyjaciele podają sobie ręce, gdy pragnienie zemsty ustaje przed przebaczeniem. Właśnie wtedy rodzi się Bóg. Czy w Tobie narodzi się w tym roku?
Jeszcze przychodzi mi na myśl jedna refleksja. Chrystus jest odwiecznym Słowem Ojca. Zwróćmy uwagę na wypowiadane przez nas słowa. Słowo wzajemnego szacunku, dobroci, wsparcia i przebaczenia niech stale będzie obecne wśród nas. Niech nam towarzyszy w małżeństwach, rodzinach, w miejscu pracy i w sąsiedztwie, nie tylko od święta.
Ks. Bogusław Płonka
proboszcz Parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Wodzisławiu,
dziekan Dekanatu Wodzisław Śląski