Święta w domu burmistrza
Dla nowo wybranego burmistrza święta będą chwilą wytchnienia, bo wraz z objęciem nowego stanowiska przybyło także i obowiązków, a co za tym idzie jest mniej czasu dla rodziny.
– Mąż obiecał, że to tylko na razie, dopóki wszystkiego nie uporządkuje w urzędzie - mówi żona, Kasia Hawel.
Wigilię rodzina Hawlów spędzi w domu. Potrawy jak zwykle przygotuje mama pana Marka, która jest wspaniałą kucharką i jak mówi żartobliwie pani Kasia, nie ma co jej robić konkurencji.
Choinkę kupuje co roku Marek Hawel. Nigdy nie robi tego przed świętami. Tak jak nakazuje tradycja dzieci ubierają ją dopiero 24 grudnia. W tym roku na drzewku zawisną łańcuchy zrobione przez Jasia. Maluch pomaga także babci w pieczeniu ciasteczek. Najmłodsza, 3-letnia Hania marzy już o świątecznych prezentach. Listu do Dzieciątka nie napisała, bo nie umie, ale narysuje co chciałaby dostać. W tajemnicy mówi, że marzy o żyrafie. Nie takiej dużej, bo by się nie zmieściła w domu, ale takiej malutkiej, którą będzie mogła przytulać. Listy do Dzieciątka to już tradycja w domu Hawlów. Zawsze zostawiane są na parapecie. Nawet najstarszy syn - dziesięcioletni Adaś nie zapomina o tym. W tym roku chciałby dostać specjalną frotkę na rękę. Gra w tenisa stołowego, więc na pewno bardzo mu się przyda. Jaś poprosił o zamek z klocków Lego. Przez chwilę zastawia się jak Dzieciątko wchodzi po te wszystkie listy.
– No chyba nie przez komin, bo by się ubrudziło, a ono przecież jest białe jak mały aniołek – mówi.
Na wigilijnym stole znajdą się tradycyjne potrawy: karp, kapusta z grzybami, zupa rybna. Zawsze jest ich dwanaście. Nie zabraknie moczki na pierniku o słodko – kwaśnym smaku z dużą ilością bakalii. Po wieczerzy przychodzi czas na codzienne obowiązki. Kąpanie dzieci i układaniem ich do snu.
– Od kiedy zostaliśmy rodzicami nie chodzimy już na Pasterkę. Na mszę idziemy wszyscy razem w pierwszy dzień świąt. Potem rodzina jedzie do Tychów. Mieszkają tam najbliżsi pani Kasi. Drugi dzień świąt zarezerwowany jest dla przyjaciół.
(j.sp)