Jaka Wigilia taki cały rok
No i dobrze, że w tym roku Wigilia wypada w niedzielę, bo będzie cała sobota na przygotowanie świątecznych specjałów, których autorką jest pani burmistrz. Sporo trzeba będzie zrobić, bo przy wigilijnym stole zasiądzie 9 osób. Przyjdzie druga córka Kasia z rodziną.
– Na stole będą też dodatkowe nakrycia, upamiętniające najbliższych, którzy od nas odeszli – mówi nie kryjąc łez Kornelia Newy.
Wśród wigilijnych potraw jak zwykle będzie królował karp przyrządzony na różne sposoby. Nie zabraknie zupy rybnej, kapusty z grochem, fasolą czy grzybami. Jak w każdym śląskim domu będzie moczka i makówki.
– Kiedy byłam dzieckiem babcia podawała siemieniotkę. To nic innego jak zupa z siemienia lnianego. Była delikatnie mówiąc niezjadliwa, a każdy zgodnie z tradycją musiał spróbować każdego dania, więc i trzeba było to jakoś przełknąć – wspomina pani Kornelia.
Wieczerza w jej domu rozpoczyna się od modlitwy. Fragment z Biblii czyta dziesięcioletnia Ada. Dopóki wszyscy nie zjedzą nikt nie może wstać od wigilijnego stołu.
– Może to i zabobon, ale wszyscy wierzymy, że to przynosi pecha – tłumaczy pani burmistrz.
Podarunki przynosi Aniołek. Córka pani burmistrz Ewa pamięta jak i do niej, kiedy była mała, przychodził Aniołek. Rodzice tak sprytnie to robili, że przez długi czas w to wierzyła.
– Mieszkaliśmy wtedy w Opolu. Choinka stała w drugim pokoju, do którego zawsze podczas wieczerzy były zamknięte drzwi. Po kolacji prezenty były już na swoim miejscu, a okno było uchylone. Nie miałam pojęcia jak się tam znajdowały skoro cały czas widziałam, że pokój jest zamknięty. Dopiero później okazało się, że rodzice prosili o to zaprzyjaźnionych sąsiadów, a że mieszkanie było na parterze, nie było problemu z podrzuceniem prezentów – opowiada.
Ada, córka pani Ewy ma już gotowy list, choć w Aniołka za bardzo nie wierzy. Bardzo chciałaby dostać kolejne klocki Lego. Napisze też list za swojego trzyletniego brata Jurka.
– Jego ucieszy każde narzędzie do majsterkowania. Ciągle by coś wbijał, piłował. Taki mały Bob Budowniczy – śmieje się dziewczynka.
Ada opowiada o jeszcze jednym zwyczaju, który mówi, że jaka Wigilia taki cały rok. Tak więc już od rana dziewczynka musi czytać, sprzątać, i być miła.
Pani Kornelia nie wyobraża sobie Świąt Bożego Narodzenia bez najbliższych. Ma to szczęście, że obie córki mieszkają w Rydułtowach.
– Gdybym miała dzieci, gdzieś daleko, byłabym bardzo nieszczęśliwa – mówi pani burmistrz.
(j.sp)