Bez pośpiechu
W domu Mieczysława i Anny Kieców już kilkanaście dni przed świętami zapanował bożonarodzeniowy nastrój. Na stole wigilijna świeca, w pokoju ozdoby i oczywiście choinka – jak co roku żywa.
– Sztucznego drzewka nie kupujemy, zawsze musi być żywa choinka i nie większa niż półtora metra. Nasze drzewka rosną nie tylko w święta. Trafiają do znajomych a oni wkopują choinkę przy domu – mówi Mieczysław Kieca.
Pasterka z harcerzami
W jego rodzinie nie brakuje świątecznych zwyczajów, przeniesionych do domu z harcerstwa. To m.in. Pasterka na Koziej Górze, zwanej popularnie Stefanką, z znajdującej się w Bielsku nad Błoniami. Prezydent Wodzisławia wspólnie ze znajomymi harcerzami „wspina” się na nią od sześciu lat. Od trzech towarzyszy mu Anna – są małżeństwem dwa lata.
– To szczególna msza. Przyjaciele, śpiew, modlitwa i ten nastrój. Warto na taką chwilę czekać cały rok – mówi Mieczysław Kieca.
Spokojnie – to tylko święta
Potrawy przygotowują sami. Makówki to specjalność pani Anny, natomiast moczkę i wigilijne uszka przyrządza co roku Mieczysław Kieca. – One są potężne. Takich pan nie widział – żartuje jego żona. U Kieców nie brakuje oczywiście ryb. Jest karp oraz panga, a także śledź w oliwie. Poza tym spożywa się kapustę z grzybami i grochem.
Do stołu zasiadają z bratem prezydenta i… psem. – To stanford amerykański terier. Ze względu na rodzinne tradycje fotograficzne wabi się Nikon – tłumaczy pan Mieczysław. Jego żona podkreśla, że dzień wigilijny jest szczególny nie tylko ze względu na uroczystą kolację i Pasterkę. – Wtedy się nikt z nas nie spieszy. Jest spontanicznie, nie ma spięcia i podenerwowania – dodaje pani Anna.
Remont trwał całą noc
Święta Anna i Mieczysław spędzają najczęściej z rodziną. W drugim dniu Bożego Narodzenia starsza siostra pani Anny obchodzi urodziny. Nie wyjeżdżają na wycieczki co zdarza się im w Wielkanoc. Święta to czas uzupełniania rodzinnych albumów. – Nie zawsze mieliśmy taki komfort. Często w święta pracowałem. W naszym zakładzie wykonywaliśmy zdjęcia nowożeńcom – mówi Mieczysław Kieca.
Kiedy zapytaliśmy go o Sylwestra, lekko się uśmiechnął. Nie zapomniał, że tradycja nakazuje prezydentowi stawić się o północy na rynku, by złożyć mieszkańcom życzenia.
– To nie koliduje z naszymi planami. Nie chodzimy na potańcówki czy bale, raczej spędzamy ten dzień w domu – mówi Anna Kieca. – Do dzisiaj mamy w pamięci sylwestra kiedy remontowaliśmy łazienkę. Naszym zamiarem było przyklejenie zaledwie kilku płytek a ostatecznie remont trwał do piątej rano. Gdyby nie odgłosy zza okna nie wiedzielibyśmy, że rozpoczął się nowy rok – śmieje się pani Anna.
(raj)