Prezydent się nie ugiął
Spotkanie, które odbyło się 24 stycznia nie przyniosło żadnych rozwiązań. Mieszkańcy obstawali przy swoich argumentach, a prezydent Mieczysław Kieca przy swoich. Na nic zdały się wyjaśnienia naczelniczki Wydziału Obywatelskiego Jadwigi Widenki, że w budynku nie zamieszkają ludzie z marginesu społecznego tylko ci, którzy nie mają środków na opłatę czynszów i popadli w tarapaty. Większość z nich ma pracę, więc i środki na skromne utrzymanie. Niewielu dało się przekonać.
– W pewnych krajach arabskich nie ma opieki socjalnej, gdyby były zasiłki to nigdy nikt by tam nie pracował. Może z nami jest ten problem, że mamy tę opiekę socjalną i dlatego ludziom nie opłaca się pracować – próbował znaleźć powód problemów Sebastian Rybczyński, mieszkaniec Karkoszki.
– Nie jestem znawcą kultury wschodu. Ale skoro ma pan gotowy pomysł na uzdrowienie opieki socjalnej to tylko startować w wyborach i forsować swoją propozycję. Na razie żyjemy w takim państwie, że to samorząd ma zapewnić mieszkania socjalne – mówił Mieczysław Kieca.
Kupcie im bilety do Londynu
Właściciele domów jednorodzinnych obawiają się także, że nowi lokatorzy będą wszczynali burdy i awantury pijackie, które przeniosą się poza budynek. Jako przykład podają noclegownię na ul. Marklowickiej. Uspokajał ich komisarz Stanisław Kraski.
– Faktycznie sytuacja przy ul. Marklowickiej nie wygląda najlepiej, ale mieszkania socjalne są także przy ul. Górniczej i nie ma tam żadnych problemów. Tutaj też nie trafią ludzie po wyrokach, z marginesu – tłumaczył.
Oporni mieszkańcy dzielnicy próbowali swoją niechęć zatuszować troską o dzieci, które tutaj zamieszkają.
– To nie jest tak jak podają media, że chcemy zrobić getto i ogrodzić się murem. Ale co te dzieciaki będą tutaj robiły, skoro nie ma żadnego placu zabaw. Oczyszczalnia ścieków to bardzo niebezpieczne miejsce do zabaw. Tylko patrzeć jak dojdzie tam do tragedii – wyjaśniał niezadowolenie większości Ireneusz Nowak.
Pomoc w tej kwestii obiecał Dariusz Kozielski, tutejszy przedsiębiorca i mieszkaniec Jedłownika. Niestety i jego propozycja nie przypadła do gustu niektórym zebranym.
– To niech pan Kozielski sobie weźmie te wszystkie osoby do siebie – krzyczała jedna z kobiet.
– Najlepiej to im kupić bilet w jedną stronę do Londynu – radził inny mieszkaniec.
Ksiądz apeluje
– Poczujmy się ludźmi – apelował wikary Arkadiusz Bogobowski. Pomóżmy potrzebującym. Nie pozostawiajmy ich samych sobie. Wspólnie możemy zrobić coś dobrego.
Aby zażegnać konflikt, władze miasta zaproponowały powołanie komisji opiniującej, w skład której weszliby także przedstawiciele mieszkańców dzielnicy. Dzięki temu mieliby wpływ na wybór nowych lokatorów. Niestety, nie skorzystali z tej propozycji.
Zdecydowano, że do obecnego projektu budynku zostanie wprowadzona korekta. Zamiast planowanych 40 mieszkań powstanie 25 większych oraz pomieszczenie dla gospodarza. Ilu dokładnie będzie mieszkańców, na razie nie wiadomo. Pierwsi lokatorzy wprowadzą się na początku lata.
Justyna Pasierb