To jest już koniec
Siatkarze Górnika Radlin porażką z Jadarem II Radom zakończyli w sobotę tegoroczny sezon i w najlepszym wypadku zajmą 5 miejsce w drugoligowej tabeli.
Rozgrywki play–off rozpoczęły się dla nich niezwykle pechowo. Przegrali oba mecze w Radomiu z tamtejszym Jadarem, z którym bez większych przeszkód wygrali w rundzie zasadniczej 1:3. W pierwszym przegrali 0:3 (25:18, 25:12, 26:24), w drugim tak samo (25:12, 25:15, 25:11). W Radlinie podczas trzeciego meczu, rozegranego w piątek 2 marca, to gospodarze dyktowali warunki gry. Wygrali pewnie 3:0 (25:22; 25:15 i 25:23) i nadzieje znowu powróciły. Wydawać by się mogło, że radomianie opadli z sił, ale dzień później okazało się, że była to jedynie jednodniowa absencja.
Czwarty mecz, rozegrany w sobotnie popołudnie, nie pozostawił żadnych wątpliwości i potwierdził to sam szkoleniowiec Górnika Marek Przybysz: – Dzisiaj ta młodzież po drugiej stronie siatki pałała rządzą zemsty za wczorajszy mecz, no i pokazali nam, że jednak są lepszym zespołem. Grali mądrze i przede wszystkim bardzo dobrze przyjmowali, a u nas ten element szwankował niesamowicie. Dla nas sezon się skończył, a szkoda, bo chcieliśmy pojechać do Radomia na piąty mecz, a wtedy wszystko mogłoby się zdarzyć – mówi Przybysz.
Radomianie wygrali gładko w poszczególnych setach do 19, 21 i 17, co doprowadziło ich do trzech zwycięstw potrzebnych do awansu do kolejnej rundy play-off, a radlińskim siatkarzom pozwoliło zakończyć sezon na 5 lub 6 miejscu. Wszystko zależeć będzie od wyniku serii spotkań play-off pomiędzy Cukrownikiem Lublin a WTS Warka.
– Jeżeli Lublin wygra, to mamy szóste miejsce, jeżeli przegra, to mamy miejsce piąte. Stać nas było na więcej, ale pokazała to dopiero końcówka sezonu po tym, jak Mariusz Prudel został przesunięty na przyjęcie i atak z lewego skrzydła – dodaje Przybysz. O ostatnim meczu play-off kapitan Górnika Łukasz Lip mówi krótko: – Emocje bardziej nami kierowały niż głowa. Najbardziej zabrakło nam jednego wygranego meczu w Radomiu.
W meczach play-off nie zagrał decydujący o obliczu radlińskiego zespołu Mariusz Prudel, który z kadrą polskich siatkarzy plażowych wyjechał do Brazylii. Jego rolę na skrzydłach przejmowali Andrzej Smiatek i Marcin Grzegoszczyk.
– Zagrali bardzo dobry mecz w piątek, kiedy wygraliśmy 3:0 i nieobecność Mariusza Prudla nie była widoczna. Dzisiaj jednak ich zabrakło. Szkoda – mówił tuż po meczu Łukasz Lip. O dwóch meczach w Radlinie podobne zdanie ma Jakub Marzewski: – Wczoraj zagraliśmy dużo lepiej blokiem i w przyjęciu. Dzisiaj tego nam brakowało. Troszeczkę daliśmy sami siebie pogonić zagrywką – mówi Marzewski i dodaje jednocześnie: – Przy założeniach przedsezonowych zajęliśmy dobre miejsce, choć ta końcówka sezonu pokazała, że stać nas na więcej.
Marcin Macha