Rura temu winna
Najgorzej było we wtorek 6 marca. Zamknięta droga dojazdowa zaskoczyła nie tylko petentów, ale i samych urzędników.
– Droga została rozkopana, bo prowadzone są tam prace związane z budową sieci kanalizacyjnej. Wykonawca dogadał się z właścicielem prywatnej posesji i tamtędy poprowadził objazd. Jeszcze w poniedziałek można było tamtędy przejechać - tłumaczy Arkadiusz Łuszczak, naczelnik Wydziału Komunikacji.
Najbardziej zirytowane były jednak osoby, które przeciskały się w poszukiwaniu wolnego miejsca przez wąskie uliczki osiedla Dąbrówki.
– Przyjechałam z mężem zarejestrować samochód. Nigdzie nie ma żadnych informacji o utrudnieniach w dojeździe. Nawet nie ma jak wyjechać, bo każdy kierowca chce tu stanąć – mówiła Danuta Rokita z Pszowa.
Wykonawca robót firma Wrzospol też był zaskoczony takim obrotem sprawy.
– Z właścicielem posesji dogadaliśmy się w ubiegłym tygodniu. Przez kilka dni ruch odbywał się bez żadnych komplikacji. Dzisiaj nagle bramę wjazdową zamknięto. Właściciel zażądał od nas 1000 złotych za każdy dzień przejazdu – wyjaśniał Henryk Gwóźdź, kierownik budowy.
Całe zamieszanie spowodowane było tym, że wykonawca nie miał na piśmie umowy z właścicielem posesji. Wszystko odbyło się na przysłowiową gębę.
– Utwardziliśmy kilkoma tonami tłucznia nawierzchnię na posesji, użyczaliśmy sprzętu i ludzi do prac remontowych. W zamian mieliśmy mieć udostępniony teren. Teraz żałuję, że wszystkiego nie spisaliśmy – dodaje kierownik.
Starostwo Powiatowe, które jest inwestorem prac wystosowało do wykonawcy pismo z nakazem udostępnienia drogi dojazdowej najpóźniej w środę 7 marca. Inaczej przywrócenie pasa drogowego do stanu pierwotnego miało zostać wykonane przez inną firmę na koszt Wrzospolu. Ostatecznie wykonawcy udało się porozumieć z właścicielami posesji i normalny dojazd został przywrócony zgodnie z zaleceniem
starosty.
(j.sp)