Czarne chmury nad kopalnią
W nocy z 15 na 16 marca doszło do dwóch wstrząsów wysokoenergetycznych w kopalni Rydułtowy-Anna Ruch II w Pszowie. Pierwszy miał miejsce o godz. 20.57, drugi tuż po północy. W rejonie tąpań przebywało 21 górników. Na szczęście wszystkich w porę wyprowadzono. Wizja lokalna, którą przeprowadził Wyższy Urząd Górniczy w sobotę 17 marca, wykazała wiele zniszczeń.
– Do wstrząsów doszło na głębokości 1000 metrów pod ziemią na pokładzie 713. Uszkodzona została pochylnia wentylacyjno – transportowa, którą odbywa się ruch załogi i transporty węgla – mówi Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku.
Pochylnia nie utraciła funkcji wentylacyjnych, ale zniszczony został m.in. zacisk obudowy łukowej wyrobiska. W wyniku podmuchu zrzucone zostały zapory przeciwwybuchowe. Na długości 56 metrów uszkodzona jest również sama obudowa. Do wyrobiska wycisnęło urobek z otoczenia, co spowodowało powstanie nieregularnych pryzm węgla do dwóch metrów wysokości.
Z eksploatacji zostały wyłączone dwie ściany.
– Od soboty trwają już prace mające na celu usunięcie szkód. Wszystko potrwa minimum tydzień. We wtorek zbierze się komisja ds. tąpań przy Wyższym Urzędzie Górniczym, na której przedstawiciele kopalni mają przedstawić środki bezpieczeństwa dla załogi pracującej w tym rejonie. Dopiero po uzyskaniu pozytywnej opinii będzie można tam rozpocząć wydobycie – wyjaśnia dyrektor Schinohl.
Szef OUG nie ukrywa, że ryzyko tąpań na kopalni Rydułtowy-Anna jest bardzo wysokie.
– To bardzo stara kopalnia. Liczy ponad 200 lat. Z każdym wybranym pokładem zwiększa się ryzyko wstrząsów. Wydobycie jest tutaj trudne i niebezpieczne.
Jedno jest pewne, wypadek jeszcze bardziej pogrąży Kopalnię Rydułtowy-Anna, której straty w ubiegłym roku wyniosły 120 milionów złotych – dodaje dyrektor OUG w Rybniku.
– Nie spekulujmy na temat przyszłości kopalni. Na razie nie ma takich podstaw. Sytuacja jest jednak bardzo ciężka. Wystarczy przypomnieć, że w swoim najlepszym okresie eksploatowanych było aż sześć ścian. Teraz pracuje tylko jedna – tłumaczy Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
(j.sp)