Siedziała za Katowice
Dziś już pani Natalia potrafi o tamtym czasie opowiadać spokojnie, choć w nocy budzą ją jeszcze koszmary. O swoich przeżyciach opowiadała podczas spotkania autorskiego w rydułtowskiej bibliotece.
Kiedy trafiła do więzienia miała zaledwie 16 lat. Był rok 1953. Zmarł Stalin i ku jego chwale władze polskie postanowiły przemianować Katowice na Stalinogród.
– Uzgodniłyśmy razem z moimi przyjaciółkami, że musimy jakoś zareagować. Nie mogłyśmy pozwolić, żeby na naszych oczach zacierana była nazwa Katowice – wspomina pani Natalia.
Dziewczęta zaczęły powielać ulotki. Rozrzucały je po Chorzowie i okolicznych miastach.
– Trafiały pod wycieraczki znanych milicjantów i pracowników bezpieki.
Nastolatki rozklejały plakaty i malowały na murach hasła. Urząd Bezpieczeństwa nie miał większych trudności z ustaleniem autorek tych wywrotowych akcji. 18 marca szesnastoletnia Natalia została aresztowana.
Przesłuchania w chorzowskim UB ciągnęły się godzinami.
– Najdłuższe przesłuchanie bez jedzenia, picia, spania, ze zmieniającymi się śledczymi trwało tydzień. Tego się nie da zapomnieć – opowiada Natalia Piekarska – Poneta.
Rozprawa odbyła się w czerwcu. W zasadzie była tylko formalnością. Pani Natalia wyrokiem sądu trafiła do Zakładu Poprawczego w Wodzisławiu. Buntownicze usposobienie nie pozwoliło jej długo przebywać w miejscu odosobnienia. Któregoś dnia razem z poznaną tam koleżanką uciekły. Przeżyła dzięki dobrym ludziom, którzy nie bali się pomóc. Po roku bezpieka trafiła na jej ślad. Kobieta wrciła do zakładu. Tym razem w Zabrzu. Na wolność wyszła dwa lata później. Zdobyła wykształcenie pedagogiczne i została nauczycielką. Swoje wspomnienia z tamtego okresu, wzbogacone dokumentacją z archiwum IPN -u, spisała w książce „Siedziałam za Katowice”.
(j.sp)