Ruszył niebezpieczny sezon
Wypalanie traw na polach i łąkach czy w przydrożnych rowach jest szkodliwe i niebezpieczne. Wbrew obiegowej opinii wcale nie wpływa na poprawę jakości gleby. Wręcz przeciwnie. Naukowo zostało udowodnione, że wypalanie prowadzi do wyjałowienia ziemi. Nie dochodzi bowiem do naturalnego rozkładu resztek roślinnych, przerywany jest proces formowania się próchnicy. W pożarach giną ludzie i zwierzęta. Niestety kolejny niebezpieczny „sezon” właśnie ruszył.
– Kilka lat temu w powiecie wodzisławskim był przypadek śmiertelny. Kobiecie podczas wypalania trawy zajęła się od ognia odzież. Szans na uratowanie nie było żadnych – mówi Marek Misiura, zastępca powiatowego komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu.
Potrzebni są w innym miejscu
Wyjazdy strażaków do gaszenia pożarów łąk i pól są także bardzo kosztowne. I nie chodzi tu jedynie o wymiar finansowy. Choć wyjazd na takie akcje kosztuje od kilkuset do ponad tysiąca złotych, w zależności od drogi dojazdu i rozmiaru pożaru.
– Pamiętajmy, że w tym samym czasie, kiedy strażacy gaszą ogień na łące czy polu ludzie poszkodowani w wypadku samochodowym mogą potrzebować naszej specjalistycznej pomocy, a wtedy liczą się minuty – tłumaczy Marek Misiura.
Można trafić za kratki
Podpalacza złapanego na gorącym uczynku czeka kara grzywny od 20 zł do 5 000 zł lub nawet kara więzienia od roku do lat 10.
– Co roku powtarzamy apele, aby nie wypalać traw. W 2006 r. mieliśmy 121 interwencji. Rok wcześniej aż 301. Ten rok z powodu suchej wiosny też nie zapowiada się dobrze. Do ludzi to jakby nic nie dociera. Dopiero, kiedy ich samych dotknie tragedia, idą po rozum do głowy. Wtedy najczęściej jest już za późno – mówi zastępca komendanta.
(j.sp)