Na ryby do Pszowa
Ozdobne karasie, karpie, może tołpygi. Brzegi porośnięte trzciną i tatarakiem. Miejsca z ławeczkami do wypoczynku. Tak ma w przyszłości wyglądać teren i zalewisko po byłej cegielni. Na razie trudno w to uwierzyć, bo zbiornik wygląda jak wysypisko śmieci.
Wrzucali wszystko co popadnie
Władze miasta zapewniają jednak, że uda się go wyczyścić.
– Pomogą członkowie WOPR- u, którzy już dokonali wstępnych oględzin. Ocenią także głębokość zalewiska – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Woprowcy pracy będą mieli sporo. Ludzie bez skrupułów wyrzucali do wody dosłownie wszystko: stare opony, meble, padłe zwierzęta, zużyte lodówki.
Aż trudno uwierzyć, że kiedyś mieszkańcy Pszowa w tym miejscu spędzali swój wolny czas.
– Sam tutaj przychodziłem na ryby. Wtedy ten zalew był o wiele większy. Szczupaki to nawet po półtora metra miały – wspomina Karol Szolc, który mieszka nieopodal zbiornika.
Skosili trawę, pobrali próbki
Aby zrekultywować ten teren, potrzebne jest przede wszystkim uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej w tym miejscu.
– Jeśli uda się to zrobić, to zbiornik powinien się sam oczyszczać, bo jest odpowiednio głęboki – twierdzi Leszek Piątkowski, szef Zakładu Gospodarki Komunalnej, który zainteresował władze miasta przywróceniem tutaj poprzedniego stanu.
– To jedyne w mieście wodne zalewisko. Szkoda by było, żeby całkowicie zdziczało – tłumaczy.
ZGK wykosił już ogromne trawy, które niemal zupełnie zasłaniały oczko wodne. Pobrano także próbki wody do badania, żeby stwierdzić jak bardzo zbiornik jest zanieczyszczony.
– Wszystkiego nie uda się zrobić w tym roku, ale przynajmniej uporządkujemy to miejsce – mówi burmistrz Hawel.
Koszty całej inwestycji nie są jeszcze znane. Na razie na uporządkowanie brzegów ZGK wydał około 6 tys. zł.
(j.sp)