Nie mają prawa karać
Miasto Prawo do wystawiania mandatów dał strażnikom minister spraw wewnętrznych i administracji. Wydał rozporządzenie, w którym upoważnił straż do kontroli dozwolonej prędkości, mierzonej wyłącznie przy użyciu fotoradarów. Wodzisław pod tym względem jest już znany w całym kraju. Miejscowi kierowcy kilkakrotnie udowodnili przed sądem, że strażnicy nie mają prawa ich karać. Były to jednak sytuacje jednostkowe. Większość przyłapanych na przekroczeniu prędkości grzecznie płaciła. W ubiegłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że czas z tym skończyć. Sędziowie uznali, że strażnicy z fotoradarem nie mogą wystawiać mandatów, a minister naruszył konstytucję.
Sprzęt do walizki
Już od dawna kompetencje strażników były wielką niewiadomą. Pierwszy zakwestionował je rzecznik praw obywatelskich. Niepewności było coraz więcej. Towarzyszyły one także prezydentowi Wodzisławia Mieczysławowi Kiecy. Kiedy 5 grudnia objął on swoje stanowisko, nakazał kontrole zawiesić. Od tego czasu fotoradaru nie używano. Niewykluczone, że już niebawem ford mondeo z kamerą wyruszy ponownie na drogi. W sejmie trwają prace nad zmianą prawa tak, by strażnicy już w świetle prawa, mogli karać za przekroczenie prędkości.
Płacić czy nie?
Póki co nie wiadomo jak mają zachować się osoby, które otrzymały mandat.
– Czekamy na wytyczne z ministerstwa dotyczące dalszego postępowania – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
Zdania prawników w tym względzie są podzielone. Jedni uważają, że mandaty uprawomocniły się w momencie ich przyjęcia. Wprawdzie prawo o wykroczeniach przewiduje tryb uchylania mandatów, ale tylko wtedy, gdy czynność, za którą dana osoba została ukarana, nie jest wykroczeniem. Przekroczenie prędkości bez wątpienia nim jest.
Nie brakuje również opinii, że można domagać się anulowania mandatu przed sądem.
(raj)