Nikogo nie odprawią z kwitkiem
Całe zamieszanie spowodowała informacja, że Narodowy Fundusz Zdrowia od 2007 roku nie zawiera, jak do tej pory, odrębnych kontraktów z oddziałami ginekologicznymi i położniczymi. Wcześniej porody były nielimitowane, a jedynie leczenie schorzeń ginekologicznych – w tym operacje i zabiegi – miały z góry ustaloną liczbę. Teraz wszystko zostało wrzucone do jednego worka. Stąd niepokój niektórych pań oczekujących potomstwa. Zastanawiają się co będzie, gdy oddział wyczerpie kontrakt z NFZ.
– To raczej rozważania czysto teoretyczne i mało prawdopodobne w przypadku naszego oddziału – uspokaja Jacek Słomczyński, zastępca ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego w Rydułtowach. – Mamy dosyć wysoki kontrakt, więc nie powinno być żadnych problemów. Przyszłe mamy mogą być spokojne. Obaw kobiet nie podziela także Wojciech Kluszczyk, ordynator oddziału w ZOZ w Wodzisławiu.
– Szpital zawsze otrzymuje pieniądze za przyjęte porody. Zresztą porody siłami natury i cięcia cesarskie są tzw. procedurami nielimitowanymi – mówi ordynator.
W szpitalu w Rydułtowach w 2006 roku przyszło na świat 930 dzieci, w Wodzisławiu 1010. Statystyki urodzeń z pierwszych miesięcy tego roku wskazują na to, że liczby porodów będą jeszcze wyższe.
(j.sp)