Poborowi ozdrowieli
O ile dawniej kandydaci na przyszłych żołnierzy przynosili pękające w szwach segregatory z dokumentacją lekarską, żeby tylko uniknąć służby, teraz większość odwołuje się, bo dostała np. niższą kategorię. Młodzi ludzie przestali unikać służby, bo wiedzą że książeczka wojskowa to rodzaj dokumentu, który towarzyszy im już przez całe dorosłe życie. A ewentualne symulowanie chorób i wpisanie niezdolności do odbycia służby może w przyszłości zaszkodzić w zdobyciu dobrej pracy.
– Faktycznie można by powiedzieć, że poborowi ozdrowieli. Sytuacja diametralnie się zmieniła. Większość, żeby pójść do wojska po prostu nie mówi nawet o swoich chorobach. Mają ułatwione zadanie, bo obecnie nie muszą okazywać dokumentacji leczenia z ostatniego roku – tłumaczy Gabriela Bała, naczelnik Wydziału Obywatelskiego Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu.
Każdy kolejny rocznik, który staje do poboru jest jednak coraz słabszy. Poborowym doskwierają choroby cywilizacyjne: skolioza, astma, poważne wady wzroku. Komisja tylko w tym roku wysłała na specjalistyczne badania okulistyczne kilkanaście osób. W latach poprzednich takich badań było zaledwie kilka.
Choć liczba poborowych z kategorią A jest w powiecie imponująca, to Wojskowa Komenda Uzupełnień boryka się ciągle z brakami nowych żołnierzy. Większość bowiem osób kontynuuje naukę i dostaje odroczenie.
– WKU już ma problemy kadrowe, więc stara się zachęcić do służby zawodowej, podczas której można otrzymać nie tylko całkiem niezłą pensję, ale i mieszkanie – mówi naczelniczka.
(j.sp)