Pieniądze poszły w błoto
Projekt zakładał przebudowę basenu przy Szkole Podstawowej nr 3 w Wodzisławiu wraz z termomodernizacją. Pieniądze na realizację przedsięwzięcia miały pochodzić z dotacji unijnych w ramach programu ZPORR na lata 2004 – 2006 na lokalną infrastrukturę edukacyjną i sportową. Jednak już w 2004 roku było wiadomo, że Wodzisław z tych funduszy nie skorzysta, bo wszystkie środki zostały rozdzielone. Na listę rezerwową trafiło 150 innych projektów. Wodzisławia jednak też na niej nie było, bo jak się okazało dokumentacja została opracowana i przekazana do tutejszego magistratu prawie dwa lata po terminie, w marcu ubiegłego roku.
– Radni sami zwrócili się do mnie z pytaniem dlaczego było wydatkowane 87 tys. na jej wykonanie, skoro już w 2004 roku było wiadomo, że konkursów nie ma. Poza tym na dzień dzisiejszy nie da się wykorzystać tej dokumentacji. I nie wynika to ze złej woli władz – tłumaczy Mieczysław Kieca, obecny prezydent Wodzisławia.
Nie da się jej wykorzystać, bo Regionalny Program Operacyjny na lata 2007 - 2013, z którego można by było starać się o środki w ramach konkursów dotyczących placówek oświatowych nie uwzględnia przeprowadzenia termomodernizacji.
– Musimy zatem obecną dokumentację przeprojektować i usunąć z niej całkowicie termomodernizację. Można by było tego uniknąć, gdyby dokumentacja była złożona z wielu zadań. Uchroniłoby to w razie zmiany wytycznych, które często mają miejsce, przed robieniem wszystkiego od nowa i wydawaniem pieniędzy – dodaje Kieca.
Wyborcze obiecanki cacanki?
Dyrekcja SP nr 3 na razie o dociepleniu ścian, nowych oknach i przebudowie basenu może zapomnieć. Koszt tej inwestycji według wstępnych szacunków wyniósłby prawie 7 milionów złotych.
– Nie możemy sobie pozwolić na luksus remontu jednej szkoły za takie pieniądze – mówi prezydent miasta.
Zastanawiać może fakt, że cały RPO, z którego można by teraz pozyskiwać środki na inwestycje w SP nr 3 był negocjowany i przedstawiany gminom rok temu. Ogólne założenia były już wówczas znane i dostępne na stronie internetowej silesia.region.pl, można więc było uniknąć tego typu wpadek i nie robić dokumentacji, która do niczego nie będzie potrzebna. Nic więc dziwnego, że pojawiły się sugestie, iż takie działania były tylko chwytliwym hasłem przedwyborczym Adama Krzyżaka, prezydenta minionej kadencji.
– Prawda jest taka, że nie było w urzędzie żadnej jednostki do pozyskiwania środków. Teraz będziemy poprawiać wszystko, ale nie możemy ponosić odpowiedzialności za koszty już poniesione – tłumaczy Mieczysław Kieca.
Chcieliśmy w spokoju dotrwać
Jan Zemło, zastępca prezydenta poprzedniej kadencji, odpowiedzialny m.in. za inwestycje w mieście twierdzi, że wszystkie działania, które były podejmowane wskazywały na to, że pieniądze uda się jednak pozyskać.
–Wydział inwestycji i promocji przygotowywał program, a wydział edukacji w jakimś stopniu to nadzorował. Do końca było mówione, że te środki są do zdobycia. Osobiście uważam, że jest to odwrócenie uwagi od tego, że przez dwa ostatnie lata za prezydentury Adama Krzyżaka był dobrze wykonywany budżet – mówi Jan Zemło.
Dziwne jest jednak to, że choć wielokrotnie wydział odpowiedzialny za pozyskiwanie środków zewnętrznych był krytykowany za swoją nieudolność, żaden z ówczesnych włodarzy nie podjął decyzji personalnych, żeby ten stan rzeczy zmienić.
– Powołanie nowej komórki do pozyskiwania środków też planowaliśmy, tak jak nowa władza. Pewnie, że można i trzeba było ją powołać wcześniej, ale to wiązało się z reorganizacją. Chcieliśmy w spokoju dotrwać, mając taki a nie inny układ w radzie. Nie robiliśmy żadnych ruchów kadrowych, bo zaraz nas atakowano – broni się Jan Zemło.
Kosztowny święty spokój
Opieszałość poprzedników Kiecy może jednak kosztować wodzisławian stratę kolejnych funduszy zewnętrznych, tym razem potrzebnych na rewitalizację parku miejskiego. W tym wypadku został już nawet wyłoniony wykonawca projektu. Tyle tylko, że na sam park miasto może nie otrzymać pieniędzy z RPO, bo pod uwagę brane są raczej projekty uwzględniające kompleksy pałacowo – parkowe jak np. w Pszczynie. Jeśli nie uda się do projektu włączyć budynku, gdzie obecnie mieści się Urząd Stanu Cywilnego i muzeum, o co starają się obecni włodarze, to na realizację prac w parku Wodzisław nie dostanie ani grosza.
– Z przykrością to powiem, że zamiast się wziąć za robotę, to na razie chodzi się i wymyśla różne rzeczy na poprzedników. Mniej narzekania a więcej rzetelnej pracy. Póki co to obecni rządzący miastem chwalą się cudzymi osiągnięciami. Jeśli jednak faktycznie okaże się, że prezydent Kieca ma rację, nie będę się uchylał od odpowiedzialności za błędy – mówi Jan Zemło.
Rada Miasta zobowiązała prezydenta Mieczysława Kiecę do szczegółowego wyjaśnienia obu spraw na kolejnej sesji, która odbędzie się pod koniec maja.
Justyna Pasierb