Będzie strajk
Lekarze ze szpitali naszego powiatu zdecydowali o przyłączeniu się do ogólnopolskiego strajku lekarzy, który ma mieć miejsce już w maju. Według planu związkowców z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy 10 maja ma być przeprowadzony dwugodzinny strajk ostrzegawczy, 15 maja jednodniowy strajk, zaś 21 maja ogólnopolski strajk bezterminowy. Związkowcy z Wodzisławia i Rydułtów złożyli swoje postulaty w dyrekcjach swoich szpitali.
Lekarze z ZOZ-ów w Wodzisławiu i Rydułtowach żądają tego samego co lekarze w całym kraju – podwyżek pensji. Dla lekarza po stażu pensji w wysokości 1,5 średniej krajowej, dla młodszego asystenta 1,75 średniej, dla lekarza z I stopniem specjalizacji 2 średnich krajowych a dla lekarza z II stopniem specjalizacji 3 średnich krajowych. Związkowcy zdają sobie sprawę z tego, że dyrektorzy szpitali nie będą w stanie spełnić ich żądań. – Nie występujemy przeciwko dyrekcji naszego szpitala. Musimy jednak strajkować, gdyż tylko spójna akcja wielu placówek może przynieść skutek w postaci zmiany sposobu finansowania służby zdrowia, a przez to systemu wynagradzania lekarzy – powiedzieli związkowcy z Wodzisławia. Nieznana jest jeszcze forma strajku lekarzy z Wodzisławia. O tej mają oni zadecydować w wewnętrznym referendum.
W Rydułtowach strajk będzie polegał na przesuwaniu planowych operacji na późniejsze terminy. Ma to zapobiec utracie pieniędzy, których szpital nie dostałby z NFZ-u w wypadku odwołania zaplanowanych zabiegów. – Nie możemy pozwolić sobie na taką formę strajku jak w dużych szpitalach. Zdajemy sobie sprawę, że mogłoby to doprowadzić do ruiny naszego szpitala i jego zamknięcia. Strajkować jednak musimy. Już teraz część naszych kolegów wyjechała do pracy za granicę. Jeśli wyjadą następni, w naszym szpitalu zabraknie lekarzy – powiedział lekarz z rydułtowskiego ZOZ-u.
Ponadto lekarze narzekają, że ubiegłorocznych podwyżek praktycznie nie odczuli w swoich portfelach. – Obiecane w zeszłym roku podwyżki rozmyły się. Zamiast obiecanych 30 procent otrzymaliśmy od 5 do 10 procent – mówią lekarze. – Dlatego będziemy domagać się, żeby następne podwyżki pochodziły z budżetu państwa, a nie jak dotychczas z budżetu NFZ-u – dodają.
Artur Marcisz