Mieszkania za grosze
Obecnie członek spółdzielni z lokatorskim prawem do lokalu, chcąc je przekształcić na prawo własnościowe, wpłaca 50 proc. różnicy między wartością rynkową lokalu a zwaloryzowanym wkładem mieszkaniowym. Należy więc zapłacić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Znowelizowana właśnie ustawa zawiera rozwiązania dużo bardziej korzystne dla spółdzielców. Mieszkanie będzie można nabyć na własność za przysłowiowe grosze.
Według nowych przepisów, by zostać właścicielem mieszkania wystarczy spłacić nominalną kwotę kredytu przypadającą na lokal, jaką spółdzielnia odprowadza do budżetu państwa. Po denominacji będzie wynosić od kilkunastu do kilkuset złotych. W momencie wejścia w życie nowych przepisów spółdzielnia będzie miała obowiązek, na wniosek lokatora, w ciągu trzech miesięcy przenieść prawo lokatorskie na tzw. prawo odrębnej własności.
(Nie)sprawiedliwe
Cieszą się głównie ci, którzy z wykupem mieszkania czekali. Teraz wszystko wskazuje na to, że otrzymają nie lada prezent.
Innego zdania są osoby posiadające już mieszkanie własnościowe. Przez lata wpłacali pieniądze, za które remontowano także inne budynki.
- To niesprawiedliwe. Od nas wzięto po kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, a teraz ludziom daje się mieszkania za bezcen - denerwuje się Ludwik Warzeszka z Wodzisławia.
Kto zapłaci za remonty?
W dalszym ciągu koszty remontów pokrywać będzie spółdzielnia. Jest jednak inny problem.
Zgodnie z nowelizacją ustawy wszystkie koszty utrzymania budynku łącznie z remontami mają być rozliczane na nieruchomość. Nie będzie już można remontować bloku przy wykorzystywaniu pieniędzy lokatorów innych budynków.
- To godzi w interesy członków spółdzielni - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW Jan Grabowiecki. - Przykładów nie trzeba szukać daleko. Wymiana płyt azbestowych na oś. Piastów w Wodzisławiu tylko na jednym budynku wysokim to koszt około 1 300 000 zł. Średnio wpływy z tzw. funduszu remontowego takiego bloku dają ok. 80 000. Ile mieszkańcy musieliby uskładać, żeby dokonać takiej modernizacji nie mówiąc już o tym, że potrzebne są pieniądze także na bieżące remonty. Poza tym mieszkamy na Śląsku, gdzie szkody górnicze to niemal codzienność. Czy ludzi będzie stać na wykonywanie wszystkich prac? - pyta Jan Grabowiecki.
Prezes dodaje, że składki na fundusz remontowy pozwalały starać się o fundusze zewnętrzne. Przy takim rozwiązaniu systemowym mieszkańcy chcąc zrobić remont musieliby sami zaciągać kredyt lub dobrowolnie podwyższać opłaty na remonty.
- Skoro ta ustawa jest takim dobrodziejstwem, to dlaczego nie objęła właścicieli mieszkań popegieerowskich, służbowych, mieszkań komunalnych. Mam wrażenie, że nie do końca kierowano się interesem społecznym. Lepiej byłoby, żeby o takich sprawach decydowali sami mieszkańcy np. zmianami w statucie. To oni wiedzą przecież co najlepiej wybrać, jakie rozwiązania przyjąć - mówi Jan Grabowiecki.
Czas na Senat
Za zmianą ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych opowiedziała się zdecydowana większość posłów. Nowelizację poparło 297 posłów, przeciw było 87, a 16 wstrzymało się od głosu. 30 maja nad dokumentem będzie pracował senat. Na wniesienie ewentualnych poprawek ma czas do 14 czerwca. Jeśli takowych nie będzie, pozostanie podpis prezydenta.
Krok po kroku
Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, osoba, która będzie starała się o zmianę lokatorskiego prawa do lokalu na tzw. prawo wyodrębnionej własności powinna:
• Złożyć wniosek do zarządu spółdzielni z prośbą o przeniesienie tego prawa. Ten ma obowiązek w ciągu trzech miesięcy wydać decyzję, w której określa udział w nieruchomości wspólnej lokalu
• Spisać akt notarialny, koszty ponosi lokator (około 250 zł),
• Zwrócić się do sądu o wpis do księgi wieczystej (200 zł płaci lokator)
• Nie ma już obowiązku robienia wyceny mieszkania, które chcemy przekształcić.
W Spółdzielni Mieszkaniowej ROW jest 7272 mieszkań, 5090 lokataorów posiada własnościowe prawo do lokalu. Pozostali, aby skorzystać z dobrodziejstw nowej ustawy muszą posiadać tytuł prawny do lokalu. Niestety z powodu zaległości z opłatami wobec spółdzielni posiada je tylko 1308 mieszkańców. Jak sprawa wygląda w SM Orłowiec i SM Marcel? Nie wiadomo. Prezesi tych spółdzielni odmówili podania danych.
Justyna Pasierb