Pechowy garaż
Mieszkaniec Radlina Bogusław Krysztof po raz kolejny ma problemy ze swoim garażem, który wynajmuje od Koksowni.
- Wyjeżdżając z garażu trudno się wyrobić, trzeba „przybrać" posadzone drzewka - mówi Bogusław Krysztof. Interweniowałem na policji i w straży miejskiej, ale bez efektu. W „zieleni miejskiej" powiedzieli mi, że jak zniszczę drzewka, to mnie podadzą do sądu grodzkiego. Jak budowali te garaże, to mój zasypali śniegiem aż pod dach. Potem przywieźli przyczepę piasku i wysypali mi przed garażem, na szczęście po interwencji go usunęli. Teraz posadzili te drzewka. Po zbudowaniu nowych garaży nie ma odpływu i woda zalewa mój garaż. Po deszczach mam nawet wody po kostki.
Po co te drzewka?
W sąsiednim budynku mieści się ośrodek zdrowia, do którego przyjeżdża wielu pacjentów autami. Stawiają je właśnie obok garaży. Z tego względu także inni właściciele garaży mają problemy z wyjazdem swoimi samochodami. Drzewka zostały posadzone po to, aby ograniczyć możliwości parkowania.
Da się załatwić
Wiceburmistrz Piotr Śmieja uważa, że tak drobny problem powinien być załatwiony. I wydał odpowiednie polecenia pracownikom ZGK. - Nie widzę powodów, dla których nie można by przesadzić tych kilku krzaczków - deklaruje wiceburmistrz Śmieja. - Jest to sprawa do załatwienia.
(jak)