Kończyli w dziesiątkę
Mecz rozstrzygnął się już praktycznie w pierwszej połowie. Dwie stracone bramki w meczu z Górnikiem na jego własnym boisku to strata, którą w drugiej połowie każdej drużynie bardzo trudno odrobić. Mecz był bardzo wyrównany, ale bardziej konsekwentni pod bramką rywala byli gospodarze. Pierwsza bramka padła w 36 minucie, kiedy dośrodkowanie z lewej strony otrzymał Paweł Wala, został sam na sam z bramkarzem, a tak doświadczony zawodnik Górnika takich okazji nie marnuje. Druga bramka to błąd obrońców Gorzyc, którzy przekonani, że Dariusz Tront jest na pozycji spalonej, stanęli w miejscu. Sędziowie jednak nie zatrzymali gry i pierwsza połowa zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem Górnika.
Drugą połowę gospodarze kończyli w 10-tkę. W 55 minucie Maciej Sachs uderzył rywala głową, za co arbiter główny pokazał mu drogę do szatni. Czerni Gorzyce chcieli wykorzystać przewagę liczebną na boisku, ale jedyna bramka padła dopiero w 81 minucie, a szczęśliwym jej egzekutorem został Rafał Szarek. – Szkoda straconych punktów. Przespaliśmy pierwszą połowę. Bramka do szatni nas dobiła, ale myślę, że Górnik strzelił ją z pozycji spalonej. Nie chciałbym tutaj oceniać pracy sędziów – mówi Grzegorz Folwarczny, trener Czarnych Gorzyce.
Marcin Macha