Smród przeniósł się do starostwa
Firma Rent Hus rekultywuje teren po byłej cegielni przy ul. Bogumińskiej. Już wiadomo, że robiła to bezprawnie przez co od miesięcy mieszkańcy musieli sobie radzić z przenikliwym smrodem. Na tego typu działania zezwolił starosta. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska uznał, że zrobił to z naruszeniem prawa. Sprawą zajęło się Samorządowe Kolegium Odwoławcze. 15 czerwca SKO nie przychyliło się do zdania WIOŚ w przypadku zezwolenia wydanego przez starostę na rekultywację. Uznano, że błędu nie popełniono. Co z czterema innymi zezwoleniami? Ich zgodność z prawem jest ciągle badana.
Przyjrzą się papierom
Wiele wątpliwości co do postępowania Wydziału Ochrony Środowiska wodzisławskiego starostwa mają radni powiatowi. Jednogłośnie zdecydowali o przeprowadzeniu w wydziale kontroli. Sprawdzą zgodności działań z regulaminem organizacyjnym starostwa, z regulaminem pracy, a także skontrolują wydział pod kątem przestrzegania norm ISO 2001. Wszystko w kontekście postępowań zakończonych decyzjami wydanymi w sprawach, których stroną jest „Rent Hus”.
Konsultacje (nie)potrzebne
W ubiegłym tygodniu podczas sesji rady powiatu Janusz Wyleżych, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego długo przekonywał, że wydając decyzję w imieniu starosty nie złamał prawa a wszystkiemu winne są niespójne i nieczytelne przepisy.
– Dlaczego zezwolono na składowanie odpadów bez konsultacji społecznej? – pytała radna Bożena Rączka. – Nie dość, że żyjemy w regionie zanieczyszczonym to jeszcze taką bombę ekologiczną nam się funduje. Proszę sobie wyobrazić że nie mogą państwo otworzyć okna, siąść w swoim ogródku i normalnie oddychać – kontynuowała pani radna.
Janusz Wyleżych twardo stał przy swoim.
– Prawo nie przewiduje konsultacji społecznej – powtarzał wielokrotnie
Nie przewiduje, ale przecież nie zabrania
Wszystko jest w porządku ale trzeba naprawić
Po kontroli WIOŚ, który stwierdził naruszenie prawa starostwo rozpoczęło procedurę wdrażania decyzji naprawczej. Firma „Rent Hus” musi z wyrobiska wypompować wodę, ścieki zasypać ziemią i zagęścić tak, aby nie śmierdziało. Ponadto osady, które pozostały na placu należy przesunąć od skarpy o co najmniej 10 metrów i zabezpieczyć je przed deszczem. W zetknięciu z wodą strasznie śmierdzą.
– Skoro wydano decyzję naprawczą to znaczy, że nie wszystko jest w porządku. Nie mamy na co czekać. Trzeba działać natychmiast. Potraktujmy sprawę poważnie a nie na zasadzie, że będziemy się sądzić kilka lat – przekonywał radny Ireneusz Serwotka.
Zrobili nas w konia
Rekultywacja terenu przy Bogumińskiej trwa ponad rok. Mimo wielokrotnych interwencji mieszkańców do wizji lokalnej z udziałem prezydenta doszło tutaj dopiero pod koniec maja. 4 czerwca podpisano porozumienie pomiędzy przedstawicielem firmy „Rent Hus”, prezydentem Mieczysławem Kiecą i mieszkańcami. Niestety za plecami tych ostatnich je zmieniono.
Okazało się, że odpady mogą być tutaj przywożone znaczne dłużej, bo do godz. 20.00 a nie 16.00 jak ustalono wcześniej. Poza tym wyznaczeni mieszkańcy mogą kontrolować teren, ale już nie samodzielnie lecz w obecności pracownika Urzędu Miasta. Bez wiedzy mieszkańców wydłużono także termin, w którym firma miała przedstawić metody rekultywacji złóż i termin jej przeprowadzenia. Miało się to stać do 15 czerwca. W ubiegłym tygodniu dowiedzieli się, że wyznaczona data to 30 czerwca. W praktyce prezydent ma otrzymać dokument w tym tygodniu. – Po raz kolejny zrobiono nas w konia. Szkoda słów – mówi Mieczysław Gęba.
Wiceprezydent Dariusz Szymczak tłumaczy, że po spotkaniu z mieszkańcami konieczne było jeszcze negocjowanie porozumienia z prezesem firmy „Rent Hus”.
Dlaczego zrobiono to bez udziału jednej ze stron i zlekceważono mieszkańców? Tego nie wiadomo.
Rafał Jabłoński