Ktoś tutaj nieźle kręci
Mieszkanka Krostoszowic twierdzi, że mężczyzna podający się za pracownika zakładu energetycznego wtargnął do jej domu i ją poturbował.
W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji dotarł list, w którym kobieta opisuje całe zajście. Twierdzi, że mężczyzna był wulgarny i nie zważał na opór lokatorki. Pojechaliśmy do jej domu, by dowiedzieć się szczegółów.
Wersja kobiety
21 czerwca młody mężczyzna podjechał fiatem seicento pod dom. Twierdził, że jest pracownikiem zakładu energetycznego Vattenfall z Raciborza i chce sprawdzić, czy w domu nie pobiera się prądu bezprawnie. – Już miałam go wpuścić, ale w ostatnim momencie poprosiłam go o pokazanie jakiegoś dokumentu potwierdzającego, że jest tym, za kogo się podaje – mówi pani Stefania. – Najpierw zaczął mnie wyzywać niecenzuralnymi słowami, następnie odepchnął mnie brutalnie od drzwi i bez pardonu wszedł do środka. Tam jednak zaskoczony obecnością mojego małżonka i córki trochę się uspokoił. W dalszym ciągu prosiłam go o pokazanie legitymacji. W tym czasie zerknął niedbale na liczniki i natychmiast zebrał się bez słowa wyjaśnienia do wyjścia. Zamknęłam mu drzwi przed nosem – dodaje kobieta. Jak twierdzi, mężczyzna poturbował ją i uciekł. Mąż pani Stefanii wybiegł za nim, ale w samochodzie za kierownicą czekała na niego młoda kobieta. Oboje bardzo szybko odjechali. Pani Stefania zadzwoniła na infolinię firmy Vattenfall. – Chciałam się dowiedzieć, czy w rzeczywistości mógł to być pracownik tej firmy. Doszłam do wniosku, że być może był to jakiś oszust. Nikt jednak w tej sprawie nie chciał ze mną rozmawiać – denerwuje się kobieta.
Wersja firmy Vattenfall
Osobą, która odwiedziła mieszkankę Krostoszowic był rzeczywiście pracownik firmy Vattenfall. Rzecznik tej firmy Łukasz Zimnoch przedstawia odmienną wersję zdarzenia. – Owszem, nasz pracownik był u tej pani sprawdzić stan licznika. W tym celu miał ze sobą urządzenie służące do pomiarów. Ta pani chciała zobaczyć, co to za urządzenie. Nasz pracownik nie mógł jej tego dać do rąk, gdyż jest to bardzo drogie urządzenie. Mężczyzna twierdzi, że w tym momencie lokatorzy zaczęli mu to urządzenie wyrywać, dlatego postanowił uciec – wyjaśnia Zimnoch. Na pytanie, czy pracownik firmy okazał legitymację, rzecznik odpowiada twierdząco.
Trzeba to wyjaśnić
Sprawą zajęła się policja. Wkrótce kobieta ma udać się na rozpoznanie ewentualnego napastnika. Z kolei rzecznik Vattenfall proponuje spotkanie mające na celu wyjaśnić, kto w tej sprawie mija się z prawdą. – Ja mam czyste sumienie, więc mogę na coś takiego przystać – kończy pani Stefania.
O efektach policyjnego rozpoznania i ewentualnej konfrontacji będziemy informować.
Artur Marcisz