Nie proszą o pomoc, sami pomagają
Stowarzyszenie „Promyk nadziei” jest efektem realizowanej od kilku lat, przez radliński Ośrodek Pomocy Społecznej, Strategii Rozwiązywania Problemów Społecznych. Strategia ta zakłada rozwiązywanie problemów społecznych miasta za pomocą organizowania środowiska lokalnego. – Najważniejsze są te inicjatywy, które prowadzą do usamodzielnienia naszych klientów, ich aktywizacji, pomocy w rozwiązywaniu trudności życiowych. W chwili obecnej trwa proces usamodzielniania grupy osób, które zainteresowane samodzielnym rozwiązaniem problemów utworzyły stowarzyszenie „Promyk nadziei” – mówi dyrektorka OPS Krystyna Kryszewska.
Stowarzyszenie wyda posiłek
W stowarzyszeniu będą działać osoby, które do tej pory same korzystały z pomocy społecznej. Członkowie stowarzyszenia będą zajmować się przede wszystkim pomocą charytatywną. Przeszły one cykl szkoleń, które zostały sfinansowane z projektu Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych. Grupa będzie odpowiedzialna m.in. za wydawanie posiłków w punkcie na ul. Mielęckiego. – Dotychczas taką działalnością, w ramach unijnego programu PEAD, zajmowały się samorządy. Od tego roku mogą tym się zajmować tylko organizacje pozarządowe – mówi burmistrz Barbara Magiera. – Dlatego na spotkaniu z osobami korzystającymi z pomocy opieki społecznej ostrzegłam, że jeśli sami się nie zorganizują, nie będą mogli korzystać z dalszej pomocy – dodaje.
Zakładają spółdzielnię
To jednak nie wszystko. Aktywizacja środowiska tych osób okazała się na tyle skuteczna, że powstała kolejna inicjatywa. Kilka najbardziej aktywnych bezrobotnych pań postanowiło założyć jedną z pierwszych w województwie i pierwszą w naszym powiecie spółdzielnię socjalną. Cel jej działalności jest jasny – panie, które spółdzielnię założyły, tworzą miejsca pracy dla siebie. Później spółdzielnia może stać się miejscem zatrudnienia dla innych osób wykluczonych społecznie i nie tylko. – Została już zgłoszona rejestracja spółdzielni w KRS w Gliwicach. W chwili obecnej jej członkowie przechodzą cykl szkoleń niezbędnych do jej funkcjonowania. Zadanie, jakie na swoje barki wzięły te panie jest naprawdę trudne. Mamy jednak nadzieję, że odniosą one sukces – mówi dyrektor Kryszewska.
Artur Marcisz